Zakazany trójwymiar i nowy hymn

Szarijat w Polsce, zakaz rozmów w pociągach - niektóre plany budzą śmiech, inne już tylko wstyd

Publikacja: 06.04.2010 21:22

Posłowie PO zaapelowali do minister zdrowia o zbadanie okularów do oglądania trójwymiarowych filmów.

Posłowie PO zaapelowali do minister zdrowia o zbadanie okularów do oglądania trójwymiarowych filmów. Powód? Mieli informacje od kolegów i koleżanek, że po obejrzeniu filmu "Avatar" bolą ich oczy

Foto: Imperial CinePix

Czworo posłów Platformy Obywatelskiej zaapelowało niedawno do minister zdrowia Ewy Kopacz, by gruntownie przebadała okulary do oglądania filmów w trzech wymiarach, których używa się w polskich kinach. Ich zdaniem używanie takich okularów może skutkować zaburzeniami wzroku, a nawet uszkodzeniami układu nerwowego. Piotr Cieśliński (PO) wyjaśniał dziennikarzom, że postanowił się zająć sprawą, bo dostał sygnały od kolegów i koleżanek, których po obejrzeniu filmu "Avatar" bolały oczy.

Z równie ciekawą inicjatywą wystąpił ostatnio jego klubowy kolega Jan Rzymełka. Z sejmowej mównicy zaproponował utworzenie w pociągach dalekobieżnych "stref ciszy", w których zakazane byłoby prowadzenie głośnych rozmów i słuchanie muzyki. Argumentował, że sam często jeździ pociągiem, a rozmowy nie pozwalają mu się skupić.

Te przykłady nie są niczym wyjątkowym. Polscy politycy regularnie wpadają na pomysły, które nie przyszłyby do głowy nawet ich bardzo ekstrawaganckim wyborcom. Na szczęście rzadko są one wprowadzane w życie. Gdyby nie to, starzy kawalerowie płaciliby "bykowe", czyli specjalne parapodatki (proponował je Marian Piłka z PiS), cocacola zostałaby obłożona akcyzą (to pomysł Jana Rulewskiego z PO), a przestępcom pedofilom za karę miażdżono by jądra w specjalnych zgniataczach (propozycja Mariana Curyły z Samoobrony).

– Posłowie wiedzą, że ich praca w Sejmie do niczego nie służy. Zostali zredukowani do roli małpek synchronicznie naciskających guziki. Cofają się intelektualnie i w związku z tym wpadają na najbardziej absurdalne pomysły świata – uważa specjalista od marketingu politycznego Eryk Mistewicz.

[srodtytul]Arabskość po polsku[/srodtytul]

Marian Curyło był w czwartej kadencji Sejmu specjalistą od absurdu. Wielokrotnie dawał z mównicy wyraz swojej fascynacji światem islamu. Podczas debaty nad wotum zaufania dla rządu Marka Belki zaczął wydawać z siebie nieartykułowane dźwięki. Utrzymywał później, że mówił po arabsku: "panie Belka, opuść ten dom". Rok później, podczas debaty nad kodeksem karnym, poseł Samoobrony powiedział, że należy "sięgnąć po szarijat", czyli system prawny, w którym karze się za kradzież ucięciem ręki.

Przedstawił również oryginalny pomysł mający pomóc w walce z pedofilią.

– Hodowcy owiec wiedzą, że jest coś takiego jak zgniatacz jąder. Hodowcy wiedzą, jak ten przyrząd wygląda. I należałoby coś takiego zastosować. Takiemu łobuzowi, który skrzywdzi dziecko, należy stworzyć takie warunki, że jak ujrzy dziecko na ulicy, to będzie je obchodził – wyjaśniał.

Inny były poseł Samoobrony Piotr Misztal obstawał przy pomyśle, by Polska sprzedała prawa do organizacji Euro 2012 Chorwatom albo Włochom, a uzyskaną sumę przeznaczyła na budowę autostrad.

Świat się zmienia

Czytaj to co naprawdę ma znaczenie
już za 99 zł rocznie

SUBSKRYBUJ

[srodtytul]Jak ulepszyć hymn[/srodtytul]

Politolog dr Wojciech Jabłoński zauważa, że zaskakująco często dziwne pomysły lęgną się również w głowach przedstawicieli partii wydawałoby się inteligenckich.

W 2003 roku poseł Platformy Edward Płonka zaproponował, by do hymnu narodowego dopisać zwrotkę upamiętniającą wstąpienie Polski do Unii Europejskiej.

Senator z partii Donalda Tuska – Jan Rulewski – zaproponował obłożenie wysoko słodzonej coca-coli akcyzą.

Koalicyjni sojusznicy Platformy, czyli posłowie PSL, pracowali nad projektem ustawy zakładającym, że tytuł aktora przysługiwałby tylko osobom, które ukończyły studia aktorskie lub zdały specjalny egzamin. Innym razem politycy tej partii chcieli zakazać używania nazwy chleb tym piekarniom, które w procesie produkcyjnym używają chemicznych polepszaczy.

Wobec napływających ze świata nauki informacji o szkodliwości łóżek opalających poseł PiS Waldemar Andzel zaproponował, by solaria prowadziły obowiązkowo imienną ewidencję klientów. – Pomogłoby to zabezpieczyć dowody na potrzeby przyszłych procesów, które chorzy na raka skóry będą wytaczać salonom – tłumaczył.

W trakcie prac nad rozwiązaniami antynikotynowymi resort zdrowia rozważał z kolei wprowadzenie rozwiązań prawnych, w myśl których papierosy byłyby sprzedawane tylko spod lady. Sprzedawca miałby też zakaz informowania klienta, jakich marek papierosy ma na stanie. Klient musiałby więc zgadywać. Gdyby nie zgadł, odszedłby z kwitkiem.

[srodtytul]Strategia outsiderów[/srodtytul]

– Uważam, że przy wyborach do Sejmu powinien obowiązywać cenzus wykształcenia – komentuje politolog dr Wojciech Jabłoński. – Inaczej w parlamencie nadal będą zasiadać ludzie przypadkowi, których jedyną zaletą jest lojalność wobec partyjnych zwierzchników.

Ale niektórzy posłowie specjalizują się w zgłaszaniu oryginalnych rozwiązań. – To często element przemyślanej strategii politycznej – uważa Mistewicz. – Najczęściej stosują ją politycy anonimowi. Szefowie klubów parlamentarnych mają kilku pupili, których wysyłają do mediów i komisji śledczych. Dla innych zgłoszenie absurdalnego pomysłu jest jedynym sposobem na przebicie się do percepcji wyborców.

W minionej kadencji Sejmu ze względu na obecność posłów Ligi Polskich Rodzin i Ruchu Ludowo-Narodowego (składającego się głównie z byłych polityków LPR i Samoobrony) mieliśmy do czynienia z prawdziwym festiwalem kontrowersyjnych propozycji.

Anna Sobecka z RLN (dziś posłanka Klubu PiS) optowała za tym, by bezdzietne pary mogły się zrzucać na państwowe pensje dla matek wyróżniających się płodnością.

Po wybuchu afery związanej z Simonem Molem (Afrykańczykiem, który zarażał Polki wirusem HIV) poseł LPR Marek Kawa chciał, by obywatele niektórych państw, głównie afrykańskich, wjeżdżając do Polski, przechodzili obowiązkowe teksty na HIV.

Jego klubowy kolega Arnold Masin zaproponował z kolei, by każdy samochód poruszający się po polskich drogach był obowiązkowo wyposażony w alkomat. – Kierowca nie mógłby się już tłumaczyć, że nie wiedział, iż był pijany – wyjaśniał.

Poseł PiS, a potem Prawicy Rzeczypospolitej Artur Zawisza chciał z kolei wprowadzić do polskiego prawa paragraf dotyczący "publicznego zaczepiania innej osoby w celu skłonienia jej do odbycia stosunków płciowych, nawet poprzez zachowanie biernej postawy".

Przepis miał stać się batem na tirówki. W mediach żartowano, że policja z linijką będzie badać, czy spódniczki prostytutek skłaniają już do odbycia stosunku czy jeszcze nie.

[srodtytul]Wizerunkowa pułapka[/srodtytul]

Zdaniem Mistewicza stosowanie takiej strategii wiąże się jednak z ryzykiem wpadnięcia w pułapkę wizerunkową. Polega na tym, że dziennikarze zaczynają analizować każdą wypowiedź polityka, doszukując się w niej smaczków, a często zupełnie ją przeinaczając.

Spotkało to np. byłą rzecznik praw dziecka Ewę Sowińską z LPR. Starała się przyciągnąć uwagę mediów, zgłaszając pomysł rejestracji konkubinatów. Zaapelowała też do kobiet w ciąży, by nie oglądały horrorów i nie słuchały zbyt głośnej muzyki. A po jakimś czasie media zaczęły przypisywać jej autorstwo niewiarygodnych pomysłów. Miała opowiadać się za likwidacją w szkołach klas koedukacyjnych oraz proponować wprowadzenie zakazu stosunku płciowego z osobą poniżej 18. roku życia.

Gdy na początku 2008 r. w Sejmie pojawiły się wnioski o odwołanie Sowińskiej, zaczęła się bronić. Udzieliła kilku wywiadów, w których starała się oddzielić swoje propozycje od tych tylko jej przypisywanych. Bezskutecznie. Uprzedzając swoje odwołanie, sama podała się do dymisji i na dobre zniknęła z życia publicznego.

Podobny los spotkał posła Piłkę z PiS (potem Prawicy Rzeczypospolitej). W minionej kadencji wnosił o wprowadzenie "bykowego", czyli wyższych składek emerytalnych dla osób bezdzietnych. Chciał też, by co najmniej sześcioosobowe rodziny dostawały na koszt państwa bilety do muzeów, kin i teatrów oraz zniżki na pływalnię.

Po jego wypowiedziach dotyczących negatywnego wpływu niektórych form antykoncepcji na organizm kobiety media zaczęły go posądzać także o pomysł umieszczania na opakowaniach prezerwatyw ostrzeżeń podobnych do tych z paczek papierosów. Dziś Piłka jest poza głównym nurtem polityki.

[srodtytul]Palikot kontra grubasy[/srodtytul]

– Zgłaszanie kontrowersyjnych propozycji wywołuje raczej uśmieszki politowania niż rozgłos w pozytywnym tego słowa znaczeniu – uważa dr Jabłoński. Mimo to tacy jak Sowińska i Piłka znajdują naśladowców.

W tej kadencji Sejmu przoduje poseł PO Janusz Palikot. Duże kontrowersje wzbudziła np. jego propozycja, by osoby otyłe płaciły dodatkowe składki ubezpieczeniowe.

Wiele niecodziennych pomysłów realizuje kierowana przez niego Komisja "Przyjazne państwo". Pracowała m.in. nad projektem ustawy zobowiązującej właścicieli sklepów spożywczych do nagrywania wszelkich transakcji kupna alkoholu.

Zajmowała się też projektem przewidującym ułatwienia w dostępie do broni. Mirosław Sekuła z PO, ówczesny szef komisji, publicznie mówił, że uzbrojeni Polacy w przypadku napaści mogliby obronić kraj w ramach czegoś na wzór pospolitego ruszenia.

Duże kontrowersje wzbudził też odrzucony niedawno przez Sejm projekt zmian w kodeksie wykroczeń, w myśl którego – jak wytykała opozycja – można by wsadzić do aresztu babcię handlującą na ulicy szczypiorkiem. – Komisja "Przyjazne państwo" ma jeden problem: cierpi na nadmiar wolnego czasu – krytykował w czasie debaty nad projektem poseł Polski Plus Jerzy Polaczek.

– Tu chodzi nie o pietruszkę, ale o szarą strefę – odpiera zarzuty Palikot.

[srodtytul]Obrona przez atak[/srodtytul]

Lubelski poseł PO broni swoich propozycji równie mocno jak inni autorzy kontrowersyjnych pomysłów. – Rodziny wielodzietne są obecnie dyskryminowane z powodu wysokich obciążeń finansowych, a państwo powinno wesprzeć proces wychowawczy – tłumaczy "Rz" Marian Piłka.

– W odróżnieniu od przedstawicieli innych partii nasi posłowie nie bali się kontrowersyjności. Nie była ona jednak celem samym w sobie. Takie mieliśmy po prostu poglądy – tłumaczy były rzecznik Klubu LPR Szymon Pawłowski.

Zadzwoniliśmy z prośbą o komentarz do Janusza Korwin-Mikkego, by spytać, czy warto w polityce mocno przejaskrawiać, żeby zwrócić uwagę wyborców na jakiś problem. W końcu część pomysłów lansowanych przez twórcę UPR 20 lat temu i uważanych za prowokacyjne dziś trafiła do programów największych partii politycznych (m.in. uzawodowienie armii stało się już faktem). Gdy Korwin-Mikke się dowiedział, że ma być jednym z bohaterów tekstu o autorach kontrowersyjnych pomysłów, odparł, iż tylko "durnie" nie rozumieją jego projektów. Posłowi Janowi Rzymełce z PO, który słynie z tego, że zamiast krawata nosi ozdobę z kamienia, poradził zaś, by "łupnął się tym łupkiem w głowę" i przestał zabiegać o ograniczenie swobód obywateli w pociągach.

[i]Autor jest dziennikarzem portalu TVP.info[/i]

Czworo posłów Platformy Obywatelskiej zaapelowało niedawno do minister zdrowia Ewy Kopacz, by gruntownie przebadała okulary do oglądania filmów w trzech wymiarach, których używa się w polskich kinach. Ich zdaniem używanie takich okularów może skutkować zaburzeniami wzroku, a nawet uszkodzeniami układu nerwowego. Piotr Cieśliński (PO) wyjaśniał dziennikarzom, że postanowił się zająć sprawą, bo dostał sygnały od kolegów i koleżanek, których po obejrzeniu filmu "Avatar" bolały oczy.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Społeczeństwo
Byliśmy na „marszu koronacyjnym": polonez, kwiatowe opaski i „nie bać Tuska”
Społeczeństwo
Ulicami Warszawy przeszedł marsz. Nawrocki: Polacy nigdy nie oddadzą swojej wolności
Społeczeństwo
Nadchodzi nagła zmiana pogody. Zacznie się w niedzielę. Jaka będzie Wielkanoc?
Społeczeństwo
Poznaliśmy szczegóły hucznych obchodów 1000-lecia koronacji Chrobrego
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Społeczeństwo
Imigracja rozgrzeje kampanię. Badanie CBOS rzuca nowe światło na postawy Polaków