Prawniczka Fatou Bensouda urodziła się w Gambii w rodzinie poligamisty. Ojciec miał dwie żony, a z każdą po kilkoro dzieci. Wszyscy mieszkali pod jednym dachem w stolicy kraju Bandżul. Fatou mówi, że dzięki temu miała dwie mamy, bo wszyscy w domu byli ze sobą bardzo blisko związani i nigdy nie było rywalizacji.
Z kraju wyjechała na studia do Nigerii. Gdy wróciła, w błyskawicznym tempie zaczęła się piąć. Była ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym Gambii, przez chwilę szefowała bankowi, ale rzuciła pracę, bo tęskniła za sądem. Pojechała do Rwandy i przez kilka lat doradzała trybunałowi ONZ ds. zbrodni w Rwandzie i Tanzanii. Od 2004 była wiceszefową MTK w Hadze. Dziś ma 50 lat i nie zapomniała, skąd pochodzi.
– Będę ścigać afrykańskich zbrodniarzy wojennych – deklaruje na kilka dni przed oficjalną nominacją na stanowisku prokuratora generalnego MTK (12 grudnia). Na liście ściganych przez trybunał są głównie afrykańscy dyktatorzy. Wśród nich m.in. prezydent Wybrzeża Kości Słoniowej Laurent Gbagbo oraz Sudanu Omar Hasan al Baszir. – Ona jest najlepszą osobą na to stanowisko. To jedna z najbardziej szanowanych osób w międzynarodowym prawie karnym – komentowano w Hadze.
– Coraz więcej kobiet z Czarnej Afryki zajmuje wysokie stanowiska w organizacjach międzynarodowych, np. w Banku Światowym. To bardzo pozytywny trend. Nie każde stanowisko jest jednak tak upublicznione jak prokurator międzynarodowego trybunału, nie wszystkie z tych kobiet widać – mówi „Rz” Elizabeth Donnelly z brytyjskiego Chatham House.
Oprócz Bensoudy największą dotychczas karierę zrobiła Asha-Rose Migiro z Tanzanii, która w 2006 roku stanęła na czele tanzańskiego MSZ, a potem została zastępcą sekretarza generalnego ONZ.