W Monachium rozpoczął się wczoraj największy na świecie festyn ludowy – Oktoberfest. Tradycyjne święto piwa odwiedzi do 3 października ok. 6 milionów ludzi. W tym roku podjęto nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.
To pierwszy Oktoberfest po atakach terrorystycznych w Paryżu, Brukseli, Nicei, Wuerzburgu i Ansbach. Pierwszy festyn od czasu, gdy do Niemiec dotarł terroryzm tzw. Państwa Islamskiego. Tradycyjne święto piwa może być potencjalnym celem terrorystów.
Kompleksowe kontrole
Przy wejściu na teren festynu stoją w długiej kolejce Siegfried Nuernberg i Sarah Schmidt. Na stoisku, gdzie można deponować bagaż już o 10-tej rano jest ciaśniej niż zwykle. Sarah Schmidt wolałaby wziąć torbę ze sobą, ale jest ona za duża. W tym roku obowiązuje żelazna zasada: torba, do której zmieszczą się więcej niż trzy litry mleka, nie może być wniesiona na teren festynu. Podobnie jest z plecakami. – To niewygodne – mówi Siegfried Nuernberg. – Ale zrozumiałe po wszystkich tych zamachach – dodaje jego partnerka. Pierwszy raz na monachijskim święcie piwa obowiązują w tym roku kompleksowe kontrole wstępu. Pierwszy raz też cały teren festynu – Theresienwiese – jest ogrodzony, aby wszyscy odwiedzający korzystali z oficjalnego wejścia.
Wspomnienie zamachu z 1980
Podświadomy strach przed terroryzmem jest częścią Oktoberfest. Niemal każdy monachijczyk po 50. ma w pamięci zamach bombowy 26 września 1980. Sprawcą był Gundolf Koehler działający w imieniu organizacji neonazistowskiej Grupa Sportów Obronnych Hoffmana. Zginęło wówczas 13 osób. Także Inge, Karin i Carolin pamiętają ówczesne nastroje. – To był szok dla miasta – mówi Karin. – Jednak po kilku dniach znowu siedziałyśmy na festynie – mówi.
Przyjaciółki przychodzą na słynne Wiesn od 40 lat. Festyn odbył się także, gdy w 2001 runęły bliźniacze wieże w Nowym Jorku, czy w 2009, kiedy al-Kaida zapowiedziała zamachy w Niemczech. Władze wprowadziły wtedy trzy strefy zamknięte wokół festynu.