Nad lotniskiem w Szawlach na Litwie latają nie tylko polskie samoloty MiG-29 M, które uczestniczą w natowskiej misji, której zadaniem jest monitorowanie przestrzeni powietrznej wschodniego przyczółka sojuszu. Cztery migi patrolują obszar Litwy, Łotwy i Estonii.
Wokół lotniska szybują również trzy ułożone drapieżne sokoły oraz jeden jastrząb. – Latają u nas od około trzech tygodni, ich zadaniem jest odstraszanie innych ptaków – mówi „Rzeczpospolitej" kpt. Janusz Szczypiór z Polskiego Kontyngentu Wojskowego Orlik 6.
Lot bez kolizji
Drapieżniki, które osłaniają polskie statki powietrzne, przyjechały na Litwę z bazy w Mińsku Mazowieckim. – Litwini nie wykorzystują tej metody odstraszania ptaków. Teraz na wszystkich lotniskach wojskowych, nawet tych najmniejszych, pracują ptaki – dodaje kpt. Szczypiór.
Dzięki sokołom i jastrzębiom na tym lotnisku nie doszło do żadnej kolizji pomiędzy ptakami a startującymi samolotami. Tymczasem, jak przypominają piloci, zderzenie statku powietrznego z ptakiem może być bardzo niebezpieczne. W wyniku takich kolizji uszkodzeniu ulegają głównie silniki, czyli elementy wpływające bezpośrednio na bezpieczeństwo lotu, kadłub i skrzydło oraz kabina załogi. Przednią szybę awionetki może przebić nawet niewielki jerzyk, a mewa może uszkodzić nawet urządzenia sterujące maszyną.
– Ochrona lotnisk metodą sokolniczą jest najbardziej skuteczna – zapewnia nas Marcin Szymczak, sokolnik, który wraz z ptasimi podopiecznymi pracuje na lotnisku wojskowym w Powidzu. Na tym lotnisku stale dyżuruje sześć drapieżnych ptaków szponiastych.
– Ptaki boją się swojego naturalnego wroga, jakim jest ptak drapieżny, i uciekają. Presja drapieżnika jest bardzo silna. W dodatku ptaki nigdy nie przyzwyczają się do obecności drapieżników, tak jak np. przy stosowaniu armatek hukowych czy emitowanych z głośników tzw. głosów trwogi (odstraszający krzyk drapieżnika – red.) – opisuje Marcin Szymczak.
Służba z hodowli
Sokoły i jastrzębie płoszą zarówno ptaki gniazdujące w okolicach lotniska, jak i te migrujące. Praca sokolnika na lotnisku polega na monitorowaniu terenu wokół lotniska. – Objeżdżam go samochodem z ptakiem. Reagujemy także na sygnały z wieży o pojawieniu się ptaków. To praca od świtu do zmierzchu. Na jednym lotnisku pracuje kilka ptaków, mają one m.in. przerwy na posiłek i odpoczynek – opisuje Marcin Szymczak.