Samolot rozbił się o wczoraj o 19:07

Wczoraj wieczorem w okolicach Mirosławca rozbił się wojskowy samolot transportowy typu CASA C-295M. Wojskowi wracali z Warszawy, gdzie brali udział w konferencji „Bezpieczeństwo lotów”. Podczas katastrofy na lotnisku w Mirosławcu nie działał system ILS, pomagający w precyzyjnym podejściu do lądowania w warunkach ograniczonej widoczności.

Aktualizacja: 25.01.2008 04:25 Publikacja: 23.01.2008 20:00

12. Baza Lotnicza w Mirosławcu. Niedaleko rozbił się samolot

12. Baza Lotnicza w Mirosławcu. Niedaleko rozbił się samolot

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Informację potwierdził rzecznik sił powietrznych podpułkownik Wiesław Grzegorzewski. Dodał, że system był uszkodzony. Piloci podchodzili do lądowania przy pomocy radaru precyzyjnego podejścia. Zdaniem rzecznika sił powietrznych, awaria systemu ILS nie miała wpływu na katastrofę.

- Pilot CASY dwa razy podchodził do lądowania w Mirosławcu, bo przy pierwszym podejściu niewyraźnie widział pas - poinformował wcześniej szef Sztabu Generalnego WP gen. Franciszek Gągor.

Zapewnił, że wszystkie urządzenia naprowadzające działały, warunki do przyjęcia samolotu były spełnione, zarówno pułap chmur, widoczność.

- Przy pierwszym jakby najściu pilot niewyraźnie widział pas. Dostał polecenie dokonania drugiego nalotu, w tym czasie włączono wszystkie światła - powiedział generał. Według niego, pilot przekazał, że pas widzi "bardzo dobrze".

Pytany, dlaczego pilot za pierwszym razem nie widział dokładnie pasa, Gągor odparł, że na to pytanie "będziemy mieć zapewne odpowiedź w najbliższym czasie". - Nikt, prawdę mówiąc nie wie, dlaczego ta tragedia miała miejsce. Ja rozmawiałem w nocy z kontrolerem na wieży, który w tym czasie pełnił służbę; nic nie wskazywało na to, że do tej tragedii dojdzie, to się stało dosłownie kilkaset metrów przed pasem - dodał Gągor.

Na miejsce tragedii natychmiast poleciał premier Donald Tusk. - Zrobimy wszystko, żeby uniknąć takiej katastrofy w przyszłości - obiecał.

Przyczyny tragedii zbada specjalna komisja, której powołanie zapowiedział szef MON Bogdan Klich. Dziś na miejscu katastrofy pojawiła się grupa prokuratorów z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. – Powołano specjalną grupę czterech prokuratorów, którzy poprowadzą śledztwo – mówi „Rz” płk Waldemar Praszczyk, rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

- Zbadanie przyczyn katastrofy to kwestia kilku, kilkunastu dni - poinformował dowódca sił powietrznych gen. Andrzej Błasik. W siedzibie Dowództwa Sił Powietrznych odczytał nazwiska 20 ofiar katastrofy i złożył kondolencje rodzinom ofiar.

Jeszcze kilka godzin po wypadku czuć było w powietrzu spaleniznę. W całości zachował się jedynie ogon samolotu

Do katastrofy doszło w chwili, gdy samolot podchodził do lądowania. Sama baza wojskowa znajduje się kilka kilometrów od miasta. To teren zamknięty – tuż po wypadku wszystkie drogi w okolicy zostały zablokowane przez wojsko, policję i żandarmerię. Dziennikarzowi „Rz” udało się jednak dotrzeć na miejsce. W całości zachował się wyłącznie ogon samolotu. Pozostałe szczątki rozrzucone były w promieniu kilkuset metrów. Jeszcze kilka godzin po katastrofie w powietrzu wciąż unosił się zapach spalenizny. Naoczni świadkowie nie wierzyli, by ktokolwiek mógł przeżyć.

- Komisja badająca przyczyny katastrofy samolotu CASA C-295M odnalazła rejestrator parametrów lotu, tzw. czarną skrzynkę - poinformował rzecznik Sił Powietrznych ppłk Wiesław Grzegorzewski.

Rejestrator odnaleziono po godz. 14.00. Rzecznik nie miał jeszcze informacji o stanie rejestratora i tym, jakie informacje uda się z niego uzyskać.

Wcześniej dowódca Sił Powietrznych gen. broni Andrzej Błasik ocenił, że na ustalenie przyczyn katastrofy komisja będzie potrzebowała od kilku do kilkunastu dni. Poinformował, że typ rejestratora parametrów lotu stosowany w C-295 pozwala odczytać 200-220 parametrów.

Jak powiedział Grzegorzewski, stosowana w tym typie samolotu "czarna skrzynka" rejestruje ponad 100 parametrów lotu. - Jest tak zbudowana, że wytrzymuje wstrząsy i pożar, bardzo rzadko ulega takim uszkodzeniom, które uniemożliwiają odczyt. Mamy narzędzia, by szybko odczytać zarejestrowane dane. Więcej czasu zajmuje połączenie parametrów z dokładnym umiejscowieniem samolotu w danej chwili, co dopiero daje pełny obraz sytuacji - wyjaśnił.

Grupa ekspertów hiszpańskiej firmy produkującej samoloty CASA do Polski, by pomóc w badaniu przyczyn środowej katastrofy w Mirosławcu - poinformował dyrektor ds. komunikacji EADS CASA w Madrycie Jose Maria Palomino. Dyrektor dodał, że do tej pory żaden z zagranicznych operatorów samolotów CASA nie zgłaszał usterek czy trudności technicznych. Obecnie tymi samolotami dysponują: Hiszpania, Polska, Finlandia, Portugalia, Jordania, Algieria, Brazylia i Chile. W sumie na świecie lata 47 samolotów CASA C-295.

Informację potwierdził rzecznik sił powietrznych podpułkownik Wiesław Grzegorzewski. Dodał, że system był uszkodzony. Piloci podchodzili do lądowania przy pomocy radaru precyzyjnego podejścia. Zdaniem rzecznika sił powietrznych, awaria systemu ILS nie miała wpływu na katastrofę.

- Pilot CASY dwa razy podchodził do lądowania w Mirosławcu, bo przy pierwszym podejściu niewyraźnie widział pas - poinformował wcześniej szef Sztabu Generalnego WP gen. Franciszek Gągor.

Pozostało 89% artykułu
Służby
Nowe klasy mundurowe dostarczą chętnych do służb?
Służby
Walka o podwyżki dla ABW. Na ile mogą liczyć funkcjonariusze?
Służby
Hub w Jasionce pod kontrolą Żandarmerii
Służby
Funkcjonariusze na zwolnieniach. „Psia grypa” się szerzy, ale ma być bezpiecznie
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Służby
Czy wschodnią granicę należy chronić za wszelką cenę? Polacy odpowiedzieli w sondażu
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje