Granica między Sandomierzem a Tarnobrzegiem znajduje się w Koćmierzowie. Pół osiedla należy do jednego miasta, pozostała część do drugiego. To również granica dwóch województw: podkarpackiego i świętokrzyskiego. Tam w nocy 19 maja pękł wał.
Woda przerwała umocnienia ok. 100 metrów od granicy województw, po świętokrzyskiej stronie.
Już kilka godzin po przerwaniu wału w Koćmierzowie prezydent Tarnobrzega Jan Dziubiński wytykał sąsiadom: – Co z tego, że po podkarpackiej stronie Tarnobrzega wał został wzmocniony i podwyższony, gdy władze sąsiedniego Sandomierza nie zrobiły tego i zabrakło im determinacji, by odpowiednio zabezpieczyć go przed nadejściem dużej fali.
Janusz Kubiatowski, dyrektor świętokrzyskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach, przyznaje, że nikt nie spodziewał się aż tak dużej fali. – Ten świętokrzyski odcinek w Koćmierzowie został wyremontowany w 2001 roku i byliśmy pewni, że wytrzyma napór wody – mówi i zaznacza, że ZMiUW zlecił Politechnice Krakowskiej wykonanie ekspertyz. Mają wyjaśnić, dlaczego wał został przerwany.
XXVII edycja rankingu Lista 500
Gala rozdania nagród już 14 maja podczas Impact'25
Dowiedz się więcej
Małgorzata Wajda, dyrektorka podkarpackiego ZMiUW w Rzeszowie, prosi, by nie obwiniać samorządów i instytucji administrujących wałami za skutki powodzi. – Jeżeli dostaliśmy zaledwie 20 procent środków potrzebnych na utrzymanie wałów, to o czyjej winie mówimy? – pyta.
Wajda przypomina, że już w lutym w związku ze śnieżną zimą wspólnie z marszałkiem Podkarpacia Zygmuntem Cholewińskim apelowała o pieniądze na zabezpieczenie wałów, przewidując, że wiosną może być wielka powódź. Ministerstwo Rolnictwa odpowiedziało, że ZMiUW na żadne dodatkowe pieniądze nie może liczyć.