Wiesław Radzięciak, wójt Leśniowic, woj. lubelskie, chciał oddać stowarzyszeniu wszystkie szkoły. Jego decyzje po interwencji Związku Nauczycielstwa Polskiego unieważnił Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty. W gminie są teraz cztery szkoły podstawowe i dwa gimnazja. Dwie podstawówki prowadzi samorząd, a dwie Leśniowickie Stowarzyszenie Oświatowo-Samorządowe. W tym samym budynku jest też gimnazjum gminne i stowarzyszeniowe. Pierwsze świeci pustkami, bo rodzice zapisali dzieci do drugiego.
Nie dla likwidacji
– Nie chcę likwidować szkół tak jak sąsiednie gminy, ale nie stać mnie na ich prowadzenie – mówi Wiesław Radzięciak. Mógłbym stworzyć jedną, zbiorczą szkołę, ale wymagałoby to zwolnienia połowy nauczycieli. Jeśli oddam szkoły Stowarzyszeniu, nie będę musiał zwalniać, natomiast zapewnię uczniom lepszą jakość nauki.
Inne rozwiązanie wymyślono w Cieszanowie w województwie podkarpackim. Tam wszystkie szkoły burmistrz chciał przekazać spółce komunalnej. Jego decyzję unieważnił podkarpacki kurator oświaty.
Ministerstwo Edukacji Narodowej, podobnie jak ZNP, twierdzą, że gmina ma obowiązek prowadzić szkoły.
Mirosław Sielatycki, wiceminister edukacji narodowej, w piśmie do rzecznika praw obywatelskich podkreśla, że jednostki samorządu terytorialnego mogą współpracować z innymi podmiotami, ale nie zwalnia ich to z odpowiedzialności za realizację obowiązkowych zadań. Wskazuje, że działania podjęte przez Cieszanów czy Leśniowice zmierzają do obejścia przepisów prawa, a przede wszystkim Karty nauczyciela. Szkoły samorządowe muszą ją stosować, a te prowadzone przez inne osoby prawne tylko w ograniczonym zakresie.