Powód, dla którego urzędnicy organizujący przetargi kierują się wyłącznie ceną, jest oczywisty. To najłatwiejsze z kryteriów. Wygrywa po prostu ten, kto oferuje wykonanie zlecenia jak najtaniej. Duża w tym również zasługa kontrolerów, chociażby z regionalnych izb obrachunkowych, którzy podejrzliwym okiem spoglądają na kryteria inne niż cena. Efekt jest taki, że dla wygody i spokoju urzędnicy poprzestają na ocenie ofert pod kątem najniższej ceny.
[srodtytul]Koszty eksploatacji[/srodtytul]
Tyle że to, co początkowo wydaje się tanie, w ostatecznym rozrachunku może kosztować dużo drożej. Przykład – zakup sprzętu biurowego. Co z tego, że będzie on sprzedawany za symboliczną opłatą, jeśli okaże się drogi w eksploatacji. Dlatego w przetargach, w których kupowany jest sam sprzęt (bez obsługi eksploatacyjnej), powinno być stosowane kryterium tzw. kosztu ciągnionego, czyli rzeczywiste wydatki związane z eksploatacją. Liczą się także okres i warunki gwarancji. Przy wielu dostawach w grę mogą wchodzić również kryteria środowiskowe. Zamawiając oświetlenie dla dużego urzędu, można dopuścić różną energochłonność, ale promować te rozwiązania, które zużywają mniej prądu. Tym bardziej że na dłuższą metę zamawiający uzyska oszczędności, które zrekompensują mu początkowo wyższą cenę.
[srodtytul]Kryteria podmiotowe[/srodtytul]
Stosowanie ceny jako jedynego kryterium w przetargach na ochronę doprowadziło wręcz do patologii. Rynek został zdominowany przez firmy zatrudniające przede wszystkim osoby niepełnosprawne.