Ich kadencje uważać się będzie za nieprzerwane. Przypomnijmy: z konstytucji wynika, iż sześcioletnia kadencja prof. Gersdorf kończy się 30 kwietnia 2020 r.
Powracający sędziowie będą musieli jednak zwrócić pobrane odprawy w związku z przejściem w stan spoczynku, ale pełne wynagrodzenie za czas przerwy w orzekaniu dostaną.
Wszystkie niezakończone postępowania sądowe wszczęte na podstawie teraz uchylanych przepisów będą podlegały umorzeniu z mocy prawa, niezależnie od etapu, na którym są, choć te decyzje będą już w rękach sędziów. Trwają analizy, czy ten zapis oznacza konieczność umorzenia pytań prejudycjalnych SN do TSUE.
Jak napisano w uzasadnieniu, projekt jest skutkiem zastrzeżeń do skrócenia wieku emerytalnego sędziów SN i przymusowego przeniesienia ich w stan spoczynku, zgłaszanych m.in. przez sam Sąd Najwyższy, a także instytucje Unii. Ma być też odpowiedzią, na prowadzone przed Trybunałem Sprawiedliwości UE postępowanie ze skargi Komisji Europejskiej, w którym zapadło 19 października tymczasowe zabezpieczenie nakazujące władzom polskim przywrócenie w SN stanu sprzed zmian, tj. 3 kwietnia.
– Projekt jest zgodny z oczekiwaniem Trybunału Sprawiedliwości UE i z postanowieniem zabezpieczającym – mówi poseł PiS Marek Ast, reprezentant wnioskodawców nowelizacji.
Strona polska od pewnego czasu sygnalizowała ustępstwa, a w ostatnich dniach, że jej krok w tył, czyli przywrócenie sędziów, nastąpi w formie ustawy, choć prezes Trybunału w Luksemburgu na przesłuchaniu stanowiska rządu wskazywał, że ustawa nie jest konieczna. Wydaje się, że to jednak kwestia drugorzędna, ważniejsze jest, że obecny projekt (inaczej niż sygnalizowany nieoficjalnie przed miesiącem) rezygnuje z prowadzenia niejako ponownego wyboru „usuniętych" sędziów.