Kobieta karmiła swoje dziecko podczas obserwowania procesu w sądzie okręgowym w Melbourne. Sędzia wyprosił ją z sali, mówiąc, że nie wolno jej karmić piersią w sądzie, ponieważ rozprasza to uwagę. Decyzja ta odbiła się szerokim echem wśród organizacji kobiecych. A jak radzą sobie z takimi sytuacjami w polskich sądach?
Katarzyna Łodygowska, matka i prawnik, ekspert prawa pracy, mówi „Rz”, że jest w stanie sobie to wyobrazić.
– Byłam świadkiem w sprawie i na sali rozpraw pojawiłam się z małym dzieckiem. Sąd dopytywał, czy nie mogłam zostawić dziecka w domu. Kiedy usłyszał, że nie, przystąpił do przesłuchania. To są sytuacje życiowe, nie każdy ma babcię lub opiekunkę pod ręką – uważa. I twierdzi, że tak właśnie być powinno.
– Nie spotkałem się z taką sytuacją, więc do końca nie wiem, jak bym zareagował. W naszym kręgu kulturowym to raczej niemożliwa albo przynajmniej bardzo rzadka okoliczność – mówi Wojciech Łukowski, prezes SO we Wrocławiu. I dodaje, że sąd raczej znajdzie miejsce odosobnione, by mama mogła spokojnie nakarmić dziecko.
– Tak zresztą się dzieje na egzaminach prawniczych. Zdające mogą karmić, ale z dala od pozostałych osób.