Z najnowszych statystyk Ministerstwa Sprawiedliwości, do których dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że spektakularnego exodusu z sądownictwa nie ma. Sędziowie jednak odchodzą. I tak w 2020 r. z zawodem pożegnało się 179 sędziów sądów powszechnych, wliczając tych, którzy nie ukończyli jeszcze 70. roku życia lub zdecydowali się na wcześniejszy stan spoczynku. W 2021 r. takich odejść było w sumie 79, a w 2022 r. – 87.
Jak tłumaczyć ów wyraźny skok w 2020 r.?
– Wtedy pojawiły się problemy z przedłużaniem możliwości orzekania po osiągnięciu wieku „emerytalnego”, bo sędziowie nie dostawali na nie zgody. Przeszli więc na sędziowską emeryturę po ukończeniu 65 lat – tłumaczy sędzia Bartłomiej Przymusiński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”.
– Sędziowie mają dosyć – mówi z kolei „Rz” Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów Themis, była prezes krakowskiego SO. I dodaje, że to, co się dzieje, nie wymaga jakiegoś specjalnego tłumaczenia. – Atmosfera pracy w sądzie krakowskim jest szczególna nawet w tych trudnych dla wszystkich sędziów czasach. U nas dziś sędziowie zabierają głównie pracę do domu, a w sądzie pojawiają się tylko wtedy, kiedy muszą, czyli na sesjach – wyjaśnia Morawiec.
– Nie ma szansy na to, by najbardziej ambitni zostali – dodaje inny z krakowskich sędziów, który też odchodzi. Na razie robi sobie przerwę. Potem może spróbuje szansy w innym zawodzie prawniczym.