Kozielewicz: Niewiele trzeba, aby dostosować się do wyroku TSUE

Wprowadzenie zmian w funkcjonowaniu Izby Dyscyplinarnej jest bardzo proste. Dobremu prawnikowi zajęłoby to pół dnia – uważa Wiesław Kozielewicz, sędzia Izby Karnej Sądu Najwyższego.

Publikacja: 07.11.2021 19:10

Wiesław Kozielewicz

Wiesław Kozielewicz

Foto: PAP/Radek Pietruszka

Czy obecna organizacja Sądu Najwyższego – podział na izby, liczba sędziów – sprawdza się w praktyce?

Oczywiście, że należy dokonać zmiany co najmniej w zakresie Izby Dyscyplinarnej, a to w związku z treścią wyroku z 15 lipca 2021 r. TSUE. Chodzi o usytuowanie tej izby w strukturze SN oraz zmianę jej kształtu ustrojowego.

Pytam nie bez powodu, bowiem rząd szykuje rewolucję w SN. Powstać ma zupełnie nowy SN. Jak pan ocenia ten pomysł?

To nie jest prosta sprawa. Oczywiście władza ustawodawcza ma prawo dokonywać zmiany w zakresie ustroju sądów, w tym także i SN. Jednakże zmiany co do zakresu właściwości SN, czyli jakie rodzaje spraw mają do niego trafiać, powinny być skorelowane ze zmianami w ustroju sądów powszechnych i sądów wojskowych. Sąd Najwyższy, zgodnie z art. 183 ust. 1 Konstytucji RP, sprawuje bowiem nadzór nad działalnością sądów powszechnych i wojskowych w zakresie orzekania. W ramach tego nadzoru rozpoznaje różnego rodzaju środki odwoławcze od orzeczeń tych sądów. Powszechne jest przekonanie, że wymiar sprawiedliwości w Polsce wymaga głębokiej reformy. Na jej sensowne przeprowadzenie potrzeba minimum od sześciu do ośmiu lat. Przede wszystkim należy w drodze zmian wielu ustaw ograniczyć kognicję sądów rejonowych. ,,Drobne" sprawy dotyczące np. sporów konsumenckich, co do jakości wykonania usług, przewozów, o czynsz, spory pracownicze itp., w „pierwszej instancji" powinny być rozpatrywane przez organy pozasądowe (sądy społeczne, komisje pojednawcze, rozjemcze, arbitrażowe itp.). Sądy rejonowe co do tych spraw rozpoznawałyby jedynie środki odwoławcze. Sprawy te nie byłyby klasycznymi sprawami sądowymi, w których mamy zagwarantowane dwie instancje sądowe. Czy sporem z szewcem odnośnie do wykonania usługi naprawy pary butów muszą zajmować się dwie instancje sądowe? To podstawowa rzecz – jeśli nie ograniczy się kognicji sądów rejonowych w ten sposób, aby te sądy rozpoznały tylko odwołania od rozstrzygnięć organów pozasądowych w „drobnych", a nie jak teraz, gdy rozpoznają w pierwszej instancji te „drobne" sprawy, to mamy niewielką tylko szansę na usprawnienie działania sądów. Ten pomysł nie pozbawia obywatela prawa do sądu w „drobnych" sprawach, tylko to prawo będzie realizowane w formie odwołania do sądu rejonowego od niekorzystnego dla strony rozstrzygnięcia społecznego organu pozasądowego. Oczywiście sąd rejonowy byłby sądem pierwszej instancji w sprawach, które w ustawach nie byłyby zakwalifikowane do spraw „drobnych". Drugi bardzo ważny obszar zmian to przepisy procedur sądowych. Przecież w większości ich główne założenia są z XIX wieku. Należy wypełnić je rozwiązaniami, które współgrają z faktem, że żyjemy w XXI wieku, w erze gwałtownego postępu w technologiach rejestracji i przesyłania danych. Te np. papierowe zszywane akta sądowe czy „krążące" po Polsce miliony, przesyłanych drogą pocztową, papierowych druków sądowych, to nie jest obraz, który powinniśmy oglądać w trzeciej dekadzie XXI wieku. Trzeci etap to ustalenie odpowiedniej struktury sądów, czy dwa szczeble, czy też trzy szczeble. W miejsce takich działań obserwujemy gwałtowny spór polityczny oraz działania ustawodawcze wpisujące się w logikę tego sporu. I po pięciu latach widać mizerne efekty reformy wymiaru sprawiedliwości. Reformy, co do konieczności której jestem przekonany. Te informacje prasowe, które pojawiły się w tym tygodniu, nie świadczą, aby się to miało zmienić. Przypomnijmy sobie sprzed lat reformę sądownictwa ówczesnego ministra Jarosława Gowina i jej efekty.

Czytaj więcej

Pomysł PiS na sądownictwo - większy chaos czy reforma

Polski SN bywa nadmiernie rozbudowany?

Nim odpowiem na to pytanie, to spójrzmy, jak przedstawia się liczba sędziów SN w innych państwach. Przykładowo: w Rumunii jest 101 sędziów SN, w Rosji – 115 sędziów SN, a na Słowacji 84. Są też mniejsze Sądy Najwyższe. W Czechach jest 67 sędziów SN, na Litwie – 37, w Mołdawii – 33.

A jak na tym tle wygląda polski SN?

W Polsce w okresie II RP liczył on średnio ponad 70 sędziów. W 1937 r. było ich 74. W okresie PRL-u, w roku 1962, gdy wprowadzono kadencyjność sędziów, SN liczył 86, najwięcej sędziów SN było w 1987 r. – 118. Po zmianie ustroju SN w 1990 r. zaplanowano 73 etaty sędziów SN, w 1999 r. było 83 sędziów SN, teraz jest 94 (liczba etatów sędziów SN wynosi zaś 125).

Można będzie przenieść sędziów SN do innego sądu – niższego rzędu?

Odpowiedź zawarta jest w art. 180 Konstytucji RP. Jako zasadę wprowadza ten przepis, w ustępie pierwszym, nieusuwalność każdego sędziego, w tym sędziego SN. Wyjątki od tej zasady zostały określone w kolejnych ustępach tego przepisu. Odpowiadając na pani pytanie, należy pochylić się nad treścią ustępu 5 tego artykułu. Głosi on, że w razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno przenosić sędziego do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego wynagrodzenia. Możliwe są co najmniej dwie jego interpretacje.

Ta sprawa nie jest prosta?

Tak, rzeczywiście nie jest prosta. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, czy przepis ten pozwala przenieść sędziego SN w stan spoczynku w przypadku zmian w organizacji sądów. W tym przepisie pisze się o sądach, że tak to określę, z „małej litery", a SN w Konstytucji RP jest wymieniany zawsze odrębnie i pisany tzw. „dużą literą". Można więc twierdzić, że zmiana ustroju sądów, jako powód przeniesienia sędziego do innego sądu lub w stan spoczynku, dotyczy wyłącznie sędziów sądów powszechnych, sądów administracyjnych i sądów wojskowych, gdyż te właśnie sądy są w Konstytucji RP pisane „małą literą", nie zaś sędziów SN i sędziów NSA, gdyż te dwa sądy są w Konstytucji RP pisane „dużą literą", a zatem ewentualna zmiana ustroju tych dwóch sądów nie umożliwia zastosowania unormowania z art. 180 ust. 5 Konstytucji RP do sędziów SN i NSA. Mam świadomość, że możliwe są inne interpretacje. Przykład? W 2001 r. doszło do reorganizacji NSA. Część ówczesnych sędziów NSA przeniesiono do wojewódzkich sądów administracyjnych. Tyle tylko, że przeprowadzono to, wykonując wprowadzoną Konstytucją RP reformę sądownictwa administracyjnego. Postępowanie sądowoadministracyjne było wcześniej jednoinstancyjne, a przekształcono je właśnie z mocy uchwalonej w 1997 r. Konstytucji RP w dwuinstancyjne. Czyli zmianę ustroju NSA w istocie wprowadziła Konstytucja RP. Również gdy w wyniku realizacji tzw. porozumienia okrągłego stołu dokonano w kwietniu 1989 r. nowelizacji Konstytucji PRL-u, wprowadzając m.in. do niej zasadę nieusuwalności sędziego, instytucję KRS-u czy zniesienie kadencyjności sędziów ówczesnego SN (kadencja 1987–1992), to w przepisie 4 ust. 1 ustawy zmieniającej Konstytucję RP zapisano, że termin zakończenia kadencji SN, trwającej w dniu wejścia w życie tej nowelizacji, określi ustawa. Taką ustawę uchwalono 20 grudnia 1989 r. i wskazano w niej 30 czerwca 1990 r. jako termin zakończenia kadencji sędziów SN. Ja przyłączam się do opinii, w myśl których sędziów SN nie można przenieść do innego sądu lub w stan spoczynku w oparciu o art. 190 ust. 5.

Dwie izby zamiast dzisiejszych pięciu – jak pan ocenia taką propozycję?

Można o takiej propozycji dyskutować, gdy zostanie przedstawiony całościowy projekt reformy wymiaru sprawiedliwości.

Wyobraża pan sobie orzekanie w SN w nowej formule?

To zależy od tego, jaki będzie określony ustawami zakres właściwości SN w tej nowej formule. Czy pozostaną w nim tylko pytania prawne, kasacje, skargi czy jeszcze innego rodzaju sprawy...

Poddałby się pan weryfikacji KRS?

Sędziowie są poddawani ocenie instancyjnej, ze strony społecznej, swoje oczekiwania i oceny zgłaszają strony, oceniają nas przedstawiciele mediów, uwag nie szczędzą autorzy glos. Innymi słowy sędziowie, w tym sędziowie SN, są poddawani nieustannym ocenom z różnych stron. Sędziowie ubiegający się o powołanie do wyższego sądu są nadto poddawani ocenie w trakcie postępowania konkursowego, które toczy się m.in. przed KRS. Sędziowie SN nie mają szansy na zawodowy awans. Nie ma wyższego szczebla sądownictwa, nie ma zatem żadnych powodów, aby sędzia SN poddawał się procedurze przed KRS, jedynie po to aby nadal pozostać sędzią SN, gdyż przecież do osiągnięcia wieku określonego ustawą jest i nadal będzie sędzią SN. Jeżeli zaś takie postępowanie zostanie wprowadzone, jako tzw. weryfikacja sędziów SN, to w wielu punktach będzie to niezgodne z konstytucją.

Czy to, co prawdopodobnie zaproponuje rząd, ma szansę zadowolić Komisję Europejską?

Jeżeli wśród tych propozycji znajdą się rozwiązania, które pojawiły się w tym tygodniu w mediach jako tzw. „przecieki", to myślę, że będzie to otwarcie kolejnego obszaru trwającego sporu z KE w sprawie praworządności. Pamiętamy lata 2017–2018 i reakcje KE oraz orzeczenia TSUE, gdy zastosowano wobec sędziów SN uchwalone przepisy dotyczące obniżenia wieku przejścia sędziów SN w stan spoczynku.

Czy jest szansa na takie poprawienie przepisów o odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów, by zadowolić obie strony?

Oczywiście. Wprowadzenie takich zmian dobremu prawnikowi zajmie góra pół dnia pracy. Ja mogę to zrobić nawet społecznie.

Jak to należy zrobić?

Jest kilka możliwych rozwiązań. Przykładowo w 1990 r. wprowadzono w Polsce model, w którym sprawami dyscyplinarnymi sędziów sądów wszystkich szczebli i rodzajów zajmowały się dwa sądy w Warszawie. Przy SN działał sąd I instancji jako sąd dyscyplinarny i II instancji – wyższy sąd dyscyplinarny. W tych sądach orzekali sędziowie wybierani na czteroletnią kadencję przez odpowiednie zgromadzenia sędziów. Sądownictwo dyscyplinarne, tak zorganizowane, działało do połowy lat 90. nieźle. Trafiało około 30 spraw rocznie. Pod koniec lat 90. zaczęły się sprawy dyscyplinarne, o których było głośno w mediach, wystarczy sięgnąć w archiwum do prasy z tamtego okresu. Nadto zaczęło wpływać znacznie więcej spraw dyscyplinarnych, około 80. Okazało się, że przy większej liczbie spraw i bardzo gwarancyjnych przepisach dyscyplinarnych ta struktura dyscyplinarna nie jest efektywna. Doszło do zmiany. W uchwalonym w 2001 r. usp – sądem dyscyplinarnym uczyniono sąd apelacyjny. Do składów orzekających losowano sędziów spośród sędziów tego sądu. Drugą instancją w sprawach dyscyplinarnych był SN, składy orzekające wyznaczano poprzez losowanie. W SN tworzyłem w 2002 r. wydział dyscyplinarny. Sędziowie SN orzekający w sprawach dyscyplinarnych nie byli na stałe przydzieleni do tego wydziału. Dyscyplinarnych spraw odwoławczych z całej Polski wpływało rocznie ok. 70, czyli średnio jedna sprawa rocznie przypadała na sędziego SN jako sprawozdawcę. Z uwagi na brak tzw. specjalizacji w sprawach dyscyplinarnych, w okresie 17 lat funkcjonowania tego modelu zdarzyło się kilkanaście wadliwych orzeczeń. Słusznie zostały one krytycznie ocenione przez opinię publiczną. Pamiętać jednak trzeba, że w tym okresie w SN wydano łącznie około tysiąca orzeczeń w sprawach dyscyplinarnych. Pomysł MS z 2016 r., żeby stworzyć Izbę Dyscyplinarną, był sensowny, niepotrzebnie natomiast przyznano jej tak dużą autonomię organizacyjną, kadrową i finansową, co daje powód do krytyki, że jest to sąd w sądzie.

Skoro to takie proste, to dlaczego się tego nie robi?

To jest kwestia decyzji politycznej. Z punktu widzenia legislacyjnego sprawa jest bardzo prosta. Rzeczywiście niewiele trzeba, aby w tym obszarze nasze rozwiązania ustawowe były zgodne z wymogami wyroku TSUE. Od kilku lat prezentuję stanowisko, że w Izbie Dyscyplinarnej powinno orzekać 10 sędziów, wskazanych przez Prezydenta RP na pięcioletnią kadencję spośród 30 wylosowanych sędziów SN.

Jak zreformowałby pan KRS?

W marcu przyszłego roku kończy się kadencja Krajowej Rady Sądownictwa wybranej w 2018 r. Jest zatem teraz dobry czas, aby dokonać zmian w zakresie trybu wyboru do KRS-u jego sędziowskiej części (15 sędziów). Myślę, że należy dokonać analizy dwóch systemów wyboru. Pierwszy, oparty na pomyśle Iustitii z początków tego wieku. Czyli tworzymy 15 okręgów wyborczych i w każdym z nich sędziowie wybierają jednego członka KRS. Drugi w 15 okręgach sędziowie wybierają po trzech kandydatów na członków KRS. Lista tak wybranych kandydatów (czyli 45 sędziów) przekazywana jest Sejmowi RP, który spośród nich wybiera kwalifikowaną większością głosów 15, z tym że wybór ten podlega akceptacji Senatu RP (na wzór wyboru RPO).

Edukacja i wychowanie
Czy istnieje wykształcenie wyższe niepełne? Co ze studiami bez obronionej pracy?
Materiał Promocyjny
Gospodarka natychmiastowości to wyzwanie i szansa
Internet i prawo autorskie
TVP pozwała TV Republika za program "Jedziemy". Jest decyzja sądu
Prawo karne
Projekt zaostrzenia kar dla kierowców. Przepadek stanie się fikcją?
Prawo w Polsce
Sejm uchwalił ustawę incydentalną Hołowni. Wybory zatwierdzi 15 sędziów SN
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i S-Cross w specjalnie obniżonych cenach. Odbiór od ręki
Praca, Emerytury i renty
Najniższa krajowa w 2025 roku: Ile wynosi płaca minimalna? Kwoty brutto i netto
Materiał Promocyjny
Wojażer daje spokój na stoku