Wybór ponad 30 prac pochodzi ze zbiorów MNW. Pokaz Pietera Bruegla Starszego sąsiaduje z prezentacją grafik żyjącego sto lat później Rembrandta.
- Obaj byli zainteresowani grafiką, ale podejście do niej mieli zupełnie różne – mówi „Rzeczpospolitej” kuratorka Joanna A. Tomicka. Rembrandt tworzył je w pełni sam. Natomiast Bruegel wykonał własnoręcznie tylko jedną akwafortę, a do innych prac przygotowywał rysunki, które przekazywał rytownikom, transformującym je w miedzioryty lub akwaforty. Mieszkający w Antwerpii Bruegel współpracował z wydawcą Hieronimem Cockiem, który prowadził jedną z najlepszych oficyn w ówczesnej Europie, specjalizujących się w wydawaniu rycin.
Jedyna własnoręczna grafika Bruegla to „Polowanie na dzikie króliki”. W Polsce ma ją w zbiorach tylko MNW. Przedstawia myśliwego w rozległym pejzażu, składającego się do strzał., ale nie potrafiącego się zdecydować, do którego z dwóch królików mierzyć. Jest to ilustracja przysłowia, mówiącego, że jeśli celuje się do dwóch, to nie upoluje się żadnego. Można je potraktować jako odpowiednik naszego powiedzenia o chwytaniu naraz kilku srok z ogon.
Z kolei skradający się zza drzewa człowiek z włócznią w tej samej pracy symbolizuje czyhające na nas zagrożenia, których możemy w porę nie spostrzec, jeśli jesteśmy zaabsorbowani innymi sprawami.
Na wystawie w MNW zobaczymy wybór prac Bruegla z różnych cykli , zaczynając od najwcześniejszego „Wielkie pejzaże” z rozległymi panoramicznymi widokami, porywających wrażeniem przestrzenności, powstałymi pod wpływem podróży artysty do Włoch. Nie podejmował w nich jednak próby odtworzenia konkretnych krajobrazów, a raczej charakteryzował ich typy.