Po raz pierwszy możemy zobaczyć szkice pochodzące z pracowni artysty, zestawione z ukończonymi plakatami. Autorem wystawy, jak i towarzyszącego jej albumu, jest Andrzej Pągowski, uczeń Waldemara Świerzego, również znakomity grafik.
Waldemar Świerzy był autorem blisko tysiąca plakatów, m.in. „Mazowsze", „Cyrk", „Bulwar zachodzącego słońca", ilustracji do książek, okładek płyt, kalendarzy, znaczków pocztowych. Jego prace wyróżnia oryginalny styl, łączący syntezę graficznego znaku z malarską wirtuozerią i ekspresyjną linią. Bardzo szybko zyskał światową sławę.
W 1959 roku został laureatem Grand Prix im. Henri'ego de Toulouse-Lautreka na Pierwszej Międzynarodowej Wystawie Plakatu Filmowego w Wersalu za plakat do filmu „Czerwona oberża". W 1962 roku, na tej samej wystawie, otrzymał trzecią nagrodę za plakat do filmu „Dwa piętra szczęścia" Janosa Hersko. Dwukrotnie zdobył pierwszą nagrodę w Konkursie Plakatów Filmowych tygodnika „Hollywood Reporter" w Los Angeles (1975 – „Ziemia obiecana" w reż. Andrzeja Wajdy i 1985 – „Psy wojny" w reż. Johna Irvina). Był też znakomitym portrecistą, o czym świadczy ponad 250 portretów ze świata muzyki sztuki, literatury. Wystawa w Kordegardzie przypomina m.in. jego kultowy plakat Jimi Hendrixa i „rozwichrzony" portret Jerzego Maksymiuka. Pod koniec życia pracował nad „Nowym pocztem władców Polski", który ukończył tuż przed śmiercią.
- Waldemar Świerzy bardzo strzegł swojej prywatności - wspomina Andrzej Pągowski. – Nie zapraszał zbyt często do pracowni, nie pokazywał szkiców i kolejnych etapów pracy. Dlatego gdy po śmierci Profesora razem z Jego żoną Magdą przeglądaliśmy kartony i szuflady z projektami zdziwiłem się, gdy natrafiliśmy na szkicowniki. Rozumiem, że Waldek chował te szkice dla siebie, bo to był jego prywatny świat pracy, jego własny „charakter pisma", który przez lata dopracowywał i którym się bawił. Dla mnie to było wspaniałe odkrycie, inspirujące i uczące. Uznałem, ze szkoda, by te zapiski zostały gdzieś w szufladzie i pokryły się kurzem w zapomnieniu.
Kiedy patrzy się na te plakaty, ma się wrażenie, ze ich autor – mistrz syntezy i skrótu – bezbłędne decyzje podejmował natychmiast. Pracował rzeczywiście szybko, ale szkice ujawniają, że zanim podjął ostateczny wybór, szukał najwłaściwszego rozwiązania, rozważając różne warianty. Zwykle wychodził od rysunkowego szkicu, zarysu kompozycji, którą potem doprecyzowywał, wzbogacając go o szczegóły i malarskie elementy. Czasem jako kontrapunkt niespodziewanie pojawia się w jego pracy jakiś zupełnie inny wątek, odchodzący całkowicie od głównego tematu.