W kilka tygodni po skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego noweli ustawy o SN, która miała odblokować fundusze z KPO, prezydent wszczął spór kompetencyjny z NSA za jego ingerencje w sędziowskie nominacje. To nie przypadek, ale wyraźna akcja procesowa prezydenta, która odsłania w mojej ocenie jego zamysł na szeroko pojęty spór o praworządność.
Nie przypuszczam, by prezydent zamierzał w tym sporze oprzeć się jedynie na sile wyroków Trybunału, którego sędziowie są zresztą obecnie w poważanym wewnętrznym sporze o prezesurę Julii Przyłębskiej. Ma pewnie przed oczami sędziów z nowego nadania, których z miesiąca na miesiąc przybywa we wszystkich sądach – łącznie z SN. Są oni jego naturalnym sojusznikiem, podzielają w większości zapewne jego rozumienie konstytucji oraz jego prerogatyw do powoływania sędziów. A wybór i urzędowanie tych sędziów jest sednem tego sporu, zaciągniętego do TSUE i Brukseli przede wszystkim przez część sędziów ze starego nadania, pomijając, jak dalece opozycja się pod tę akcję podpięła.
Czytaj więcej
Podczas zakończonego w piątek posiedzenia plenarnego Krajowej Rady Sądownictwa odbyły się wysłuchania kandydatów do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego.
Prezydent wskazuje niczym na szkolnej tablicy konstytucję, napisaną przecież dla każdego obywatela, którą każdy może przeczytać i wyrobić sosie zdania, np. o art. 179, że „sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony”. Zrozumienie tych przepisów nie wymaga wyrafinowanych wykładni prawniczych, zwłaszcza płynących od daleko od Polski urzędujących sędziów czy komisarzy unijnych. To jest siła tej prezydenckiej akcji.
Jest, owszem, pytanie o skuteczność tych akcji procesowych prezydenta, choć akurat spór kompetencyjny z NSA jest do przewidzenia. Trudniej to powiedzieć o kontroli noweli ustawy o SN, ale zakładam, że prezydent ma więcej wiedzy zwłaszcza o wiarygodności przedstawicieli Komisji Europejskiej negocjujących w tym sporze. Uznał najwyraźniej, że musi oprzeć się na prawnych pryncypiach, tak jak on i nowi sędziowie, zwłaszcza w TK, je rozumieją. Dlatego powalam sobie napisać, że oparł się także na nowych sędziach.