W Polsce ten rok zaczął się ożywieniem na portalach rekrutacyjnych i z nadziejami na odbicie w ofertach pracy. Czy tej poprawy na rynku pracy można się spodziewać w całej Europie?
Muszę zaznaczyć, że jako Michael Page rekrutujemy tylko tzw. białe kołnierzyki, czyli specjalistów i menedżerów. Dlatego też ogólne dane o bezrobociu czy PKB nie do końca odzwierciedlają sytuację w naszym biznesie, bo na stanowiskach, na które rekrutujemy, bardzo rzadko występuje problem bezrobocia. Nasi kandydaci z reguły mają pracę, którą zmieniają na taką, która zapewnia im lepsze możliwości rozwoju kariery albo wyższe wynagrodzenie. Dlatego też, nie licząc roku 2020, gdy wybuchła pandemia, kilka ostatnich lat było dla nas okresem kolejnych rekordowych wyników, przy czym lata 2021 i 2022 były najlepsze, jakie pamiętam z mojej ponad 30-letniej pracy w rekrutacji. Również 2023 r. był w Europie całkiem dobry, a osłabienie zaczęło być widoczne w 2024 r., szczególnie na największych rynkach, czyli we Francji i w Niemczech.
Czy to osłabienie było też odczuwalne w rekrutacji top menedżerów, czyli executive search?
Biznes executive search nadal rozwijał się świetnie. Na tyle, że 2024 r. był chyba najlepszy w naszej działalności na tym rynku. Co tylko potwierdza, że w przypadku najwyższych stanowisk firmy nie mają wyboru. Nie mogą sobie pozwolić na wakat na stanowisku CFO, dyrektora finansowego czy prezesa. O ile firma może uznać, że przez jakiś czas poradzi sobie bez dyrektora marketingu, rozdzielając jego obowiązki pomiędzy trzech kierowników, o tyle najwyższe, kluczowe stanowiska nie mogą pozostać nieobsadzone. Obserwujemy takie podejście we wszystkich krajach na świecie, co sprawia, że rynek executive search pozostaje dynamiczny, podczas gdy im niższe stanowisko, tym sytuacja jest trudniejsza.
To jedna z najbardziej frustrujących sytuacji dla konsultanta, gdy słyszy od klienta, że wprawdzie podobają się obaj kandydaci, ale chce, by znaleźć trzeciego, który połączy ich najlepsze cechy. To dlatego, że w czasach, gdy firmy mają bardziej ograniczone budżety, szukają idealnych kandydatów, by uniknąć kosztownych błędów w rekrutacji
Jednak ostatnio firmy raczej konsolidują swój biznes i spłaszczają struktury. Nie przybywa tak szybko nowych spółek i nowych stanowisk w zarządach, podczas gdy przybywa ambitnych młodych menedżerów. Czy więc konkurencja o najwyższe stanowiska jest silniejsza?
Sądzę, że niezależnie od cyklu w gospodarce mamy pewien poziom konkurencji, lecz najlepsi kandydaci zawsze znajdą pracę i również teraz mogą liczyć na wiele ciekawych ofert. Jednak ci, którzy nie są najlepsi, będą pewnie musieli iść na większe kompromisy niż w latach 2021–2022, gdy w przypadku menedżera średniego szczebla zmiana pracy oznaczała 15–20-proc. wzrost pensji. Jeśli ktoś dzisiaj szuka takiego stanowiska, musi przygotować się na to, że podwyżka nie przekroczy 7–8 proc. A jeśli nastawi się na 20-proc. wzrost wynagrodzenia, to mamy impas, bo klienci nie są skłonni tyle zapłacić. Ta dysproporcja jest obecnie jednym z naszych wyzwań, bo chociaż mamy sporo ofert i nie brakuje nam kandydatów, to niekiedy pojawia się blokada na końcowym etapie rozmowy kwalifikacyjnej. Wtedy zdarza się, że kandydat nie akceptuje oferowanego mu wynagrodzenia albo klient, mając dwóch bardzo dobrych kandydatów, nie może się zdecydować, którego z nich wybrać. To jedna z najbardziej frustrujących sytuacji dla konsultanta, gdy słyszy od klienta, że wprawdzie podobają się obaj kandydaci, ale chce, by znaleźć trzeciego, który połączy ich najlepsze cechy. To dlatego, że w czasach, gdy firmy mają bardziej ograniczone budżety, szukają idealnych kandydatów, by uniknąć kosztownych błędów w rekrutacji.