Polacy częściej dorabiają do pensji. Co skłania do dodatkowej pracy?

Dobra wiadomość dla pracodawców narzekających na niedobór pracowników: przybywa osób gotowych podjąć dodatkową pracę. Najczęściej szukają jej młodzi ludzie.

Publikacja: 26.08.2024 04:30

Nie bez powodu to młodzi ludzie najczęściej podejmują się dodatkowych zajęć. Mogą w ten sposób zdoby

Nie bez powodu to młodzi ludzie najczęściej podejmują się dodatkowych zajęć. Mogą w ten sposób zdobyć nie tylko pieniądze na dodatkowe wydatki, ale też nowe doświadczenia, poznając inną branżę albo specjalizację

Foto: fot.Miroslaw .Stelmach

Już prawie połowa pracujących Polaków dorabia, wykonując jakąś formę dodatkowej pracy. W ciągu roku ich odsetek zwiększył się z 41 do 45 proc. Jeszcze więcej, bo prawie sześciu na dziesięciu, pracowników zamierza dorabiać w najbliższych sześciu miesiącach – wynika z badania firmy SW Research dla agencji zatrudnienia Gi Group, które „Rzeczpospolita” opisuje jako pierwsza.

Według Anny Wesołowskiej, dyrektor zarządzającej Gi Group Poland, rosnącą gotowość do dorabiania potwierdzają też obserwacje agencji; z rozmów z kandydatami wynika, że chcą podejmować i podejmują dodatkowe prace. – Zwraca uwagę wzrost odsetka osób zainteresowanych dodatkowymi źródłami dochodów wśród pracowników zatrudnionych na cały etat oraz w młodszych pokoleniach – dodaje Wesołowska.

Sposób na zwiększenie oszczędności

Jak wynika z badania, które w sierpniu tego roku objęło prawie 1,2 tys. dorosłych Polaków (w tym 837 pracujących osób), to młodzi ludzie, m.in. studenci, najczęściej próbują zwiększyć swoje dochody, podejmując się dodatkowych zajęć albo biorąc zlecenia czy nadgodziny u obecnego pracodawcy. W grupie osób do 24. roku życia wykonywanie dodatkowej pracy deklarowało w sierpniu ponad 54 proc. badanych (to aż o 5 pkt proc. więcej niż rok wcześniej). Natomiast wśród milenialsów w wieku 25–34 lata ten odsetek przekraczał 52 proc.

Czytaj więcej

Ozusowanie umów-zleceń? Kto jest zainteresowany nowymi przepisami?

Tym wynikom nie dziwi się dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. Zaznacza, że np. wśród studentów dorabianie jest naturalnym zjawiskiem (tym bardziej że jego opłacalność zwiększa zwolnienie z PIT do 26. roku życia).

Jednak zarówno wśród najmłodszych uczestników badania, jak i w grupie 25–34-latków dodatkowa praca może być często sposobem na zgromadzenie kapitału – potrzebnego, by zwiększyć zdolność kredytową przy planowanym kupnie mieszkania. W obu tych grupach najczęściej wskazywanym powodem dorabiania – ważnym dla ponad 34 proc. ankietowanych – była chęć zgromadzenia oszczędności.

Wyrównać efekt inflacji

Jednak dorabiający do dochodów uczestnicy sondażu Gi Group, którzy na dodatkową, przeważnie dorywczą pracę poświęcają najczęściej (prawie połowa) jedną–dziewięć godzin tygodniowo, chcą przede wszystkim zarobić w ten sposób na dodatkowe wydatki. Zgromadzenie czy też odbudowanie oszczędności, które – jak przypomina Małgorzata Starczewska-Krzytoszek – zostały często uszczuplone w czasie niedawnego kryzysu inflacji, to drugi najczęściej wskazywany powód dorabiania. Jak dodaje ekonomistka, w czasach dużej wciąż niepewności gospodarczej i geopolitycznej sporo osób chce mieć też zapewnioną „poduszkę finansową” na wszelki wypadek.

Czytaj więcej

Polska potrzebuje milionów imigrantów. Kryzys demograficzny trzeba szybko zażegnać

Zdaniem dr Starczewskiej-Krzysztoszek niepokoić może fakt, że sporą, bo prawie 15-proc., grupę badanych zmuszają do dodatkowych zajęć zbyt małe dochody z głównej pracy, które nie pozwalają na pokrycie podstawowych wydatków. Najczęściej ten powód wskazują badani zatrudnieni na umowach o dzieło (prawie co czwarty) i na umowach o pracę tymczasową (prawie co piąty). Jak jednak zwracają uwagę autorzy badania, dodatkową pracę podejmuje obecnie 44 proc. osób zatrudnionych na etacie. To o 4 pkt proc. więcej niż rok wcześniej.

Przymusowa praca kobiet

Ekonomistka z WNE UW przypomina, że w kosztach osób o najniższych dochodach duży udział mają sztywne wydatki, np. rosnące ostatnio koszty utrzymania mieszkań, w tym energii. Wysokie koszty życia, w tym najmu mieszkań, są szczególnie odczuwalne w dużych miastach (powyżej 500 tys. mieszkańców), gdzie badanie Gi Group pokazało największy odsetek dorabiających osób. Nie bez znaczenia jest też fakt, że w dużych miastach jest łatwiej o dorywcze zajęcia czy drugi etat.

Anna Wesołowska zwraca uwagę, że o przymusie dorabiania znacznie częściej mówią w badaniu kobiety (co szósta) niż mężczyźni (co dziewiąty). Dyrektor Gi Group podkreśla jednocześnie, że prawie co dziesiąty Polak podejmuje dodatkową pracę, by zdobyć nowe doświadczenie, poznać inną branżę lub specjalizację.

– Może to być punkt wyjścia do zmiany ścieżki zawodowej – zauważa Anna Wesołowska.

Dniówka zamiast etatu

– Zainteresowanie pracą dorywczą systematycznie rośnie i nabiera coraz większego rozpędu – twierdzi Krzysztof Trębski, członek zarządu spółki Tikrow, która rozwija aplikację z ofertami pracy natychmiastowej. Sprzyja jej otwartość pracodawców, którzy w warunkach niepewności gospodarczej unikają zwiększania stałych kosztów. W tym kosztów pracy, które już od dłuższego czasu są najczęściej wskazywaną barierą w działalności firm – w sierpniowym badaniu PIE wskazało ją 72 proc. ankietowanych przedsiębiorców.

Czytaj więcej

Praca tymczasowa w stagnacji. Brakuje pracowników

W czerwcowym sondażu Tikrow już 61 proc. przedsiębiorstw zapowiadało, że w najbliższych tygodniach będą się wspierać dorywczym zatrudnieniem „na dniówki”. To o 8 pkt proc. więcej niż w pierwszych miesiącach tego roku. Jak twierdzi Krzysztof Trębski, mniej więcej od maja tego roku aplikacja notuje dynamiczny napływ osób szukających pracy na dniówki czy nawet na godziny. W rezultacie teraz, w sierpniu, ma już ponad 330 tys. zarejestrowanych kandydatów do dorywczych prac, prawie o 130 tys. więcej niż w czerwcu tego roku.

Jest to również efekt wakacji; latem przybywa zarówno ofert sezonowych zajęć, jak i chętnych (w tym studentów) do sezonowej pracy. W sierpniowym sondażu Tikrow, który objął ponad tysiąc osób podejmujących się dorywczych prac, niemal 60 proc. ankietowanych wskazało, że w czasie wakacji wykonują więcej zleceń niż w innych porach roku.

– Jak wynika z naszego cyklicznego badania Wskaźnik Pracy Dorywczej, najliczniejszą grupę osób chętnych do realizowania zleceń pracy dorywczej stanowią osoby w wieku 18–24 lata. Poza potrzebą zdobycia pieniędzy na dodatkowe wydatki w dość dużym stopniu motywuje je chęć pozyskania doświadczenia w różnych branżach i usamodzielnienia się – dodaje Krzysztof Trębski.

Szansa dla przedsiębiorców

Jak przyznaje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, rosnąca gotowość Polaków do podejmowania dodatkowej pracy (w najbliższych sześciu miesiącach dorabiać planuje 58 proc. uczestników badania Gi Group) to dobra wiadomość dla pracodawców. Tym bardziej że w sierpniowym badaniu MIK Polskiego Instytutu Ekonomicznego do 51 proc. zwiększył się odsetek firm wskazujących niedobór pracowników jako barierę w działalności. To o 3 pkt proc. więcej niż w lipcu.

Czytaj więcej

Cudzoziemcy nie uratują polskiego rynku pracy. Grozi nam zapaść

Największym problemem niedobór pracowników jest w budownictwie, gdzie aż dwie trzecie pracodawców wskazało w badaniu PIE, że ich działalność ogranicza niedostępność ludzi do pracy. Szczególnie że na budowach trudniej jest niż np. w rolnictwie czy handlu wspierać się dorywczymi pracownikami bez doświadczenia.

Według analizy zleceń dostępnych w Tikrow największe zapotrzebowanie na pracowników natychmiastowych widać teraz w handlu, ale krótkoterminowi pracownicy na godziny są też poszukiwani w produkcji i logistyce.

Jak zaznacza Witold Królczyk z portalu rekrutacyjnego Aplikuj.pl, sezon letni to tradycyjnie okres wzmożonego zapotrzebowania na pracowników w takich branżach, jak turystyka, gastronomia, rolnictwo, a także budownictwo. – W branży hotelarsko-gastronomicznej wzrost ofert pracy może wynosić od 20 do nawet 50 proc. (np. w miejscowościach turystycznych) w porównaniu z innymi porami roku – dodaje Królczyk.

Firmy częściej stawiają na elastyczność

Presja na ograniczanie kosztów i związana z nią konieczność elastycznego zarządzania kosztami zatrudnienia skłaniają coraz więcej firm do sięgania po dorywczych – tymczasowych albo kontraktowych pracowników. Według tegorocznego badania firmy rekrutacyjnej Hays Poland prawie połowa przedsiębiorstw korzystających już z elastycznych form zatrudnienia zamierzała w najbliższych miesiącach zwiększyć ich udział. Co piąta z ankietowanych firm planowała właśnie w ten sposób zwiększyć liczbę pracowników, w tym specjalistów: korzystając z pracy tymczasowej, outsourcingu usług, projektów interimowych czy kontraktów B2B.
Jak wynika z badania Hays Poland, do sięgania po elastycznych, w tym również dorywczych, pracowników (poza obawami przed zwiększaniem stałych kosztów zatrudnienia) skłania firmy m.in. blokada etatów, tzw. headcount freeze narzucany przez centralę, i związany z tym brak możliwości tworzenia nowych miejsc pracy pomimo zapotrzebowania na dodatkowe kompetencje. Co więcej, aż 71 proc. firm korzystających z usług osób pracujących w modelu projektowym docenia ich elastyczność i umiejętność dostosowania się do zmiennych warunków. 63 proc. pracodawców badanych przez Hays Poland chwali też ich proaktywną postawę i podejście do pracy.

Rynek pracy
Zamiast węgla pieniądze na własną firmę. W Bytomiu ruszy nowy program
Rynek pracy
Więcej firm chce zatrudniać niż zwalniać
Rynek pracy
Polki płacą karę za macierzyństwo. Tracą ogromne pieniądze
Rynek pracy
Liczba wolnych miejsc pracy w Polsce spadła. Nowe dane GUS
Rynek pracy
Rekrutacja pracowników na sezonowej huśtawce
Rynek pracy
Mobbing – lepiej przeciwdziałać nękaniu, niż potem karać sprawcę