Hamowanie tempa rozwoju polskiej gospodarki wydaje się nieuniknione. Wedle przedstawionych w czwartek prognoz Komisji Europejskiej, PKB w 2023 r. wzrośnie realnie jedynie o 1,5 proc., a pogorszenie koniunktury zacznie się w już w drugiej połowie tego roku. Wedle większości szacunków krajowych analityków jeszcze w IV kwartale 2022 r. nasza gospodarka wprost zacznie się kurczyć.
Jak ewentualna recesja wpłynie na rynek pracy? Czy Polacy powinni obawiać się utraty zatrudnienia i źródła dochodów? Na razie ekonomiści mają dosyć łagodne oceny w tym względzie.
Zatrzymać pracowników
– Przy założeniu, że spowolnienie będzie relatywnie płytkie i krótkotrwałe, nie spodziewamy się gwałtownego dostosowania na rynku pracy w zakresie zatrudnienia – mówi „Rzeczpospolitej” Piotr Bielski, główny ekonomista Santander Bank Polska. – Dopóki nie pojawią się obawy przed trwałym załamaniem koniunktury, firmy w pierwszej kolejności będą ograniczać zainteresowanie zatrudnieniem nowych pracowników, opierać się żądaniom płacowym, czy ciąć liczbę godzin pracy. Zwolnienia i redukcja zatrudnienie pewnie się pojawią, ale nie w jakiejś duże skali – ocenia Bielski.
– W Polsce mamy duży deficyt pracowników, firmy narzekają na brak chętnych. Przy spowolnieniu gospodarczym popyt na pracę może się zmniejszyć, jednak duża część przedsiębiorstw zapewne będzie chciała zatrzymać swoich pracowników, zwłaszcza tych wykwalifikowanych, których najtrudniej pozyskać – zauważa też Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao SA.
Czytaj więcej
Jeszcze w tym roku gospodarka Polski i całej UE będzie się szybko rozwijała. Ale w 2023 roku odczuje już efekty wojny w Ukrainie.