Minister Kaczka wyjaśnia, że po pięciu miesiącach rozmów, Ukraina straciła nadzieję na rozwiązanie tego sporu i dlatego w poniedziałek wieczorem rząd w Kijowie złożył skargę do Światowej Organizacji Handlu. Nie otrzymali od tej pory żadnej odpowiedzi od polskiego rządu na ten temat. Dla Kijowa istotne było nie tylko to, że Polska przedłużyła zakaz, ale też że go rozszerzyła o kolejne produkty - mąkę i śrutę zbożową.
Czytaj więcej
Ukraina złożyła skargę na Polskę, Słowację i Węgry do Światowej Organizacji Handlu (WTO), bo przedłużyły embargo na ukraińskie produkty rolne.
- Głównym powodem jest dla nas udowodnienie, że Polska nie ma prawa wprowadzać takich środków. Od samego początku nie zgadzaliśmy się na zakaz eksportu, dla nas jest ważne, by poruszać się we właściwym kierunku, który oznacza dialog z Komisją Europejską, jako instytucją odpowiedzialną za handel międzynarodowy, mamy też platformę koordynacyjną, Polska jest zaangażowana w ten proces. Mamy więc usprawiedliwione oczekiwania, że wygaśnięcie zakazu eksportu zboża, łącznie ze środkami wprowadzonymi przez Ukrainę (chodzi o mechanizm licencjonowania handlu - red.), zostanie zaakceptowane przez wszystkie państwa członkowskie. Dlatego ten pozew nie jest przeciwko Polsce, a jest o możliwości wprowadzania takich środków - mówił Kaczka w wywiadzie.
Minister odpowiedzialny za ukraińską wymianę handlową wyjaśnia w rozmowie, że zdecydowali się na ten krok, by "namówić" Polskę na krok wstecz i przystanie na wypracowany we współpracy z UE mechanizm licencjonowania handlu zbożem, za który będzie odpowiedzialna Ukraina. Kaczka dodał, że intencją Kijowa nie jest pogorszenie relacji między Polską i Ukrainą, a wypracowanie cywilizowanych metod rozwiązywania sporu.
Jeszcze dziś na łamach rp.pl ukaże się rozmowa "Rzeczpospolitej" z Tarasem Kaczką, wiceministrem gospodarki Ukrainy.