Kto jest kim w PO, czy wojna na szczytach władzy

Co słychać w obozie zwycięzców z PO? Trwa "cicha wojna" o partyjne wpływy. Tusk walczy ze Schetyną, a prezydent Komorowski - z Tuskiem. Oczywiście, wszystko w imię polityki miłości

Publikacja: 12.10.2011 12:33

Kto jest kim w PO, czy wojna na szczytach władzy

Foto: W Sieci Opinii

W partii rządzącej wrze jak w tyglu. Premier Tusk chce być niepodzielnym władcą, co nie podoba się prezydentowi Komorowskiemu. Zaś marszałek Schetyna po upokorzeniu "spółdzielni" Grabarczyka znów odzyskuje wpływy, co niepokoi przewodniczącego Tuska. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że w PO nie jest dobrze.

 

Tusk się wkurzył, że PO tak znacząco wygrała wybory, a prezydent organizuje szerokie konsultacje z szefami partii, robi jakieś korowody, zamiast od razu wskazać go jako kandydata na premiera - mówi polityk bliski Tuskowi.

 

Komorowski miał też sugerować, że w nowym rozdaniu widziałby Schetynę w fotelu marszałka Sejmu. Tusk nie bardzo chce być w kleszczach między prezydentem a marszałkiem, tak jak w ostatniej kadencji. W fotelu marszałka widziałby raczej bardziej oddaną mu minister zdrowia Ewę Kopacz, a nie Schetynę, który wybija się na niepodległość - dodaje ten sam rozmówca.

Ale Kopacz oficjalnie mówiła dotąd, że chce pozostać ministrem. Do spotkania Tuska i Schetyny miało dojść w poniedziałek. Ale premier je odwołał i przełożył rozmowę ze Schetyną na wczorajszy wieczór. Zaprosił za to do siebie Ewę Kopacz. W PO zostało to odebrane jako demonstracja wobec Schetyny.

 

Tusk chciał pokazać, że to on rozdaje karty - mówi polityk z władz PO. - Przeciągając sprawę powołania nowego rządu, chce zyskać na czasie. Gdy marszałkiem Sejmu zostanie Kopacz, Schetyna nie będzie miał już wyboru i będzie musiał wejść do rządu.

Schetyna na razie się waha. Jego stronnicy uważają, że wejście do gabinetu Tuska go osłabi.

(...) Prezydent ze swoich konsultacji nie rezygnuje. Odbędą się w przewidzianym terminie i będą dotyczyć nie tylko budowy koalicji, ale też wyzwań stojących przed Polską oraz reform. Prezydent chciałby także rozmawiać o możliwym zakresie współpracy - powiedziała  Joanna Trzaska-Wieczorek, szefowa Biura Prasowego Prezydenta.

Publicysta „Newsweeka” Andrzej Stankiewicz na łamach „SE” o wojnie na górze mówi:

Wyborcy PO to ludzie Donalda Tuska. Natomiast posłowie PO, działacze terenowi i liderzy regionów to głównie ludzie Grabarczyka albo Schetyny. W partii Tusk ma relatywnie niewielkie wpływy i dlatego mógł się opierać na ludziach Grabarczyka, żeby osłabić Schetynę. Teraz nie ma na kim się oprzeć. Ludzie Grabarczyka nadal są w Sejmie, ale mają bardzo słabe wyniki, co ich psychologicznie osłabia. A pośrednio także Grabarczyka, który pewnie nie wejdzie do rządu. Nie ma już tercetu Grabarczyk-Schetyna-Tusk. Jest duet.

 

Stankiewicz potwierdza, że prezydent Komorowski wspiera marszałka Schetynę.


Obaj wiedzą, że tylko w duecie mogą się obronić przed rosnącymi ambicjami premiera, który chce ich obu zmarginalizować. Komorowski celowo wzmacnia Schetynę, a Tusk celowo go deprecjonuje i zamiast z nim spotyka się z Ewą Kopacz. (...) Gdy Komorowski mówił, że nie musi mianować premierem lidera zwycięskiej partii, wielu odebrało to jako sugestię pod adresem Kaczyńskiego. Ale PO i premier zrozumieli to inaczej - jako sugestię powołania na premiera nie Tuska, tylko Schetyny. Dziś prezydent szachuje więc premiera, oczekując od niego powołania Schetyny na marszałka i uzgodnienia składu rządu. Obie strony szykują się do nieuchronnego starcia.

To się dopiero nazywa "polityka miłości" według Platformy. Na ustach uśmiech, a za kulisami "dożynanie" konkurencji. Wiadomo "Słońce Peru" jest  tylko jedno, a wokół niego mogą krążyć satelity. Gorzej, gdy dojdzie do zderzenia i ostatecznego wybuchu.

W partii rządzącej wrze jak w tyglu. Premier Tusk chce być niepodzielnym władcą, co nie podoba się prezydentowi Komorowskiemu. Zaś marszałek Schetyna po upokorzeniu "spółdzielni" Grabarczyka znów odzyskuje wpływy, co niepokoi przewodniczącego Tuska. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że w PO nie jest dobrze.

Tusk się wkurzył, że PO tak znacząco wygrała wybory, a prezydent organizuje szerokie konsultacje z szefami partii, robi jakieś korowody, zamiast od razu wskazać go jako kandydata na premiera - mówi polityk bliski Tuskowi.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Publicystyka
Unijna komisarz ds. środowiska: Woda nie jest już dobrem oczywistym
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Publicystyka
Andrzej Dybczyński: Polskiej nauce potrzeba nie reformy, lecz reformacji
Publicystyka
Europa nie jest „kontynentem ludzi naiwnych” – apel aktywistki do Donalda Tuska
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jerzy Owsiak kontra Telewizja Republika
Publicystyka
Jan Zielonka: Jak zwalczać populizm