Żeromski i Baczyński, czyli "niskie banały"

Po c komu bogobojne brednie Żeromskiego i Baczyńskiego - zastanawia się komentator "Polityki"

Publikacja: 08.05.2013 16:18

Żeromski i Baczyński, czyli "niskie banały"

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Lokaj klok Krzysztof Lokaj

Nowa matura właściwie od początku nie cieszyła się dobrą opinią specalistów i komentatorów od edukacji.  I słusznie, bo system nastawiony na naukę "pod egzamin" jkest z grunty chory i zaprzecza idei edukacji. Okazuje się jednak, że nie w tym jest problem, przynajmniej według nowoczesnych i oświeconych pedagogów. Problemem jest to, poprzez maturę,  egzaminatorzy niepostrzeżenie wkładają do głów młodzieży "bogobojne bzdury" i za pomocą tak bzdurnych pisarzy jak Stefan Żeromski i Krzysztof Kamil Baczyński sarają się uczynić z młodych kolejne pokolenie klęczących katotalibów.  Podstęp ten wytropił Dariusz Chętkowski z "Polityki".

Test egzaminacyjny z języka polskiego zawiera dwa tematy. Pierwszy dotyczy obrazów przeszłości ukazanych w noweli „Gloria victis" Orzeszkowej i w wierszu „Mazowsze" Baczyńskiego. Drugi oparty jest na powieści „Przedwiośnie" Żeromskiego i dotyczy roli autorytetu w społeczeństwie. Pozornie tematy są różne, ale chodzi w nich o to samo: o pochwałę przeszłości, kult pamięci, szacunek dla bohaterów, podziw dla patriotów. Tematy w sam raz dla omszałych starców i starych dewotek, a nie dla młodzieży.

- zauważa autor, który żali się na to nieludzkie traktowanie młodych umysłów

Aby poradzić sobie z takimi zadaniami, młodzież musi pisać wbrew sobie. Musi roztapiać się w pochwałach przeszłości, używać patriotycznego żargonu, kochać wspomnienia bardziej niż życie, tęsknić do pól ojczystych, padać na kolana w ten polski piach, w który nasączyło się tyle krwi i łez.

Efekt podawania tych marnych lektur dla dewotek jest jeden:

Nie da się bowiem na takie tematy napisać nic innego jak niskie banały i niedorzeczne głupoty. Zamiast jednak śmiać się z młodzieży, pomyślmy raczej, kto i dlaczego funduje 19-latkom te bogobojne brednie. Kto każe im pisać o książkach, do których lgnie wyłącznie kurz, a każdy normalny człowiek omija je z daleka? Dlaczego nie tworzy się tematów, przy których polska młodzież mogłaby pokazać pazur i kły?

Ech, pomyślmy tylko, jakie pazury i kły  mogliby pokazać maturzyści, jeśli dostaliby do omówienia pozycję z bogatej literatury LGBT, lub chociaż jakiś feministyczny esej firmowany przez "Krytykę Polityczną"...

Nowa matura właściwie od początku nie cieszyła się dobrą opinią specalistów i komentatorów od edukacji.  I słusznie, bo system nastawiony na naukę "pod egzamin" jkest z grunty chory i zaprzecza idei edukacji. Okazuje się jednak, że nie w tym jest problem, przynajmniej według nowoczesnych i oświeconych pedagogów. Problemem jest to, poprzez maturę,  egzaminatorzy niepostrzeżenie wkładają do głów młodzieży "bogobojne bzdury" i za pomocą tak bzdurnych pisarzy jak Stefan Żeromski i Krzysztof Kamil Baczyński sarają się uczynić z młodych kolejne pokolenie klęczących katotalibów.  Podstęp ten wytropił Dariusz Chętkowski z "Polityki".

Publicystyka
Roman Kuźniar: 100 dni Donalda Trumpa – imperializm bez misji
Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa