Michał Gulczyński: Kiedy nierówność działa na niekorzyść mężczyzn, Unia Europejska nie widzi problemu

Wpisanie na sztandary polskiej prezydencji w UE „praw chłopców i mężczyzn” powinno być zobowiązaniem dla rządu. Zacznijmy od siebie: wyrównajmy wiek emerytalny i zlikwidujmy inne dyskryminujące mężczyzn przepisy – pisze badacz problemów nierówności.

Publikacja: 23.09.2024 04:30

Ostatnia wieloletnia strategia równości płci eksponowała przemoc ze względu na płeć na pierwszym mie

Ostatnia wieloletnia strategia równości płci eksponowała przemoc ze względu na płeć na pierwszym miejscu. W unijnych dokumentach przyjmuje się, że taka przemoc z definicji dotyczy kobiet.

Foto: stock.adobe.com

Na Campusie Polska Przyszłości organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego ministra ds. równości Katarzyna Kotula zapowiedziała, że „w czasie naszej prezydencji [w Radzie Unii Europejskiej], w ramach trio, które tworzymy z Cyprem i Danią, prawa chłopców i mężczyzn będą jednym z trzech głównych tematów”. Osobom niezajmującym się równością płci taki pomysł może wydawać się dziwny. Jesteśmy przyzwyczajeni do utożsamiania równości płci z rozwiązywaniem problemów kobiet. Dlaczego więc nagle Unia Europejska miałaby się zajmować mężczyznami?

Rzeczywiście, to ze zwalczania ograniczeń nakładanych na kobiety wywodzą się polityki równościowe. Zaczynając od równych praw wyborczych (i wszelkich innych), a później – już w traktatach rzymskich ustanawiających w 1957 roku Europejską Wspólnotę Gospodarczą – równej płacy za równą pracę kobiet i mężczyzn. Do połowy lat 90. polityki równościowe obejmowały właściwie wyłącznie problemy kobiet – w aktywności zawodowej, możliwościach edukacyjnych czy nieobecności kobiet w polityce. Czy w takim razie działania na rzecz równości mogą też rozwiązywać problemy mężczyzn? Jak najbardziej! 

Gdzie mężczyźni potrzebują wsparcia?

Ustalmy najpierw, że mężczyźni mają problemy wynikające z płci. To oni są dzisiaj słabiej wykształceni – studia wyższe kończy 50 proc. młodych kobiet i tylko 31 proc. młodych mężczyzn. Na egzaminie ósmoklasisty chłopcy uzyskują średnio o ok. 10 pkt proc. (na 300) mniej od dziewcząt. Mają słabsze wyniki z polskiego i języka obcego, a wcale nie mają przewagi w matematyce.

Czytaj więcej

Wyobcowani, niepewni, samotni. Mężczyźni na uboczu

Jednocześnie Polska pod wieloma względami odstaje od bogatszych krajów. Różnice płci w długości życia, samobójstwach, bezdomności, odsetku młodych osób bez wyższego wykształcenia czy dzieci bez podstawowych umiejętności czytania ze zrozumieniem są u nas szczególnie duże. Mężczyźni żyją w Polsce o osiem lat krócej od kobiet, na Łotwie o prawie dziesięć lat, a w Holandii – tylko o trzy lata. Państwowe spółki jawnie dyskryminują mężczyzn – na przykład PKP Intercity wprowadziło darmowe posiłki tylko dla kobiet konduktorek i kierowniczek pociągów, mimo że nie było takiej konieczności wynikającej z przepisów BHP.

Obowiązki wojskowe dotyczą tylko mężczyzn (i kobiet wykonujących wybrane zawody), a politycy różnych opcji zapowiadają, że w razie wojny to mężczyźni będą mieli ograniczone możliwości wyjazdu z kraju. Podobnie jest z polityką migracyjną – podczas gdy kobietom i dzieciom chętniej gwarantuje się pomoc, zakładając ich niewinność, mężczyzn traktuje się jako potencjalne zagrożenie albo oczekując od nich powrotu do kraju. Również PKP po rosyjskiej inwazji na Ukrainę oferowało darmowe przejazdy wszystkim nowo przybyłym Ukraińcom poza… mężczyznami w wieku od 18 do 65 lat. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski stwierdził niedawno, że ukraińskim mężczyznom w wieku poborowym należy odebrać wsparcie socjalne, tak by skłonić ich do pójścia w kamasze.

Nierówności emerytalne

W Polsce najbardziej oczywistym przykładem dyskryminacji mężczyzn jest nierówny wiek emerytalny. Jesteśmy ostatnim krajem Unii Europejskiej, który planuje go wyrównać. Wiek ten wyznacza także ulgi podatkowe dla osób, które pracują mimo osiągnięcia wieku emerytalnego. Również prawo do renty wdowiej uzyskuje się pięć lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego, a więc dla wdów o pięć lat wcześniej niż dla wdowców. Co ciekawe, prawo do renty po inwalidach wojennych i zmarłych żołnierzach kobiety uzyskują aż o 15 lat wcześniej od mężczyzn.

Dwa procedowane w Sejmie projekty ustaw zakładają powielenie tych nierówności przy wprowadzeniu emerytur stażowych. Wymagany staż pracy ma być wyższy o pięć lat dla mężczyzn. Na takim pomyśle nie skorzystają więc ci, którzy go najbardziej potrzebują – osoby pracujące fizycznie i żyjące krótko, czyli znacznie częściej mężczyźni.

Co ważne – niektórzy podkreślają również negatywny wpływ tej nierówności na sytuację zawodową kobiet zbliżających się do wieku emerytalnego oraz na niskie emerytury. Wyrównanie wieku emerytalnego to dobry przykład polityki równościowej, która może być korzystna i dla kobiet, i dla mężczyzn.

Czy w związku z tym politycy planują wyrównanie wieku emerytalnego? Włodzimierz Czarzasty na tym samym Campusie Polska mówił, że można zacząć rozmowę o równym wieku emerytalnym, gdy osiągnięta zostanie równość w innych obszarach – takich jak zarobki kobiet i mężczyzn. Minister Marzena Okła-Drewnowicz w swojej odpowiedzi na pytanie o nierówność w długości życia i wieku emerytalnym skupiła się na pomaganiu kobietom w aktywności zawodowej. W tym samym czasie wicepremier Krzysztof Gawkowski zapewniał, że Lewica jest gwarantem zachowania obecnych przepisów.

Argument przeciwko zrównaniu jest prosty i cyniczny: już raz spróbowaliśmy wyrównać wiek emerytalny przez jego podniesienie i przegraliśmy następne wybory. Blokuje nas strach Donalda Tuska. Ale wśród polityków partii rządzących znalazłem już niemało zwolenników wyrównania wieku emerytalnego. Obecny stan dyskryminacją nazywała Katarzyna Kotula, a za zrównaniem opowiadali się też minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, wiceminister Andrzej Szeptycki, Ryszard Petru (wszyscy Polska 2050) czy Dobromir Sośnierz (Konfederacja).

Jednak gdy chodzi o mężczyzn, politykom nagle brakuje odwagi do zdecydowanej, głośnej walki o równość. Mam wrażenie, że ucieszyliby się, gdyby rozwiązanie na poziomie unijnym – poprzez dyrektywę lub wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE – zwolniło ich z politycznej odpowiedzialności za wprowadzenie zgodnych przecież z deklarowanymi przez nich wartościami równościowych przepisów. Przy odpowiedniej presji na unijne instytucje są na to szanse. Zasadę równego traktowania kobiet i mężczyzn w dziedzinie zabezpieczenia społecznego przyjęto już w… 1978 roku (dyrektywa 79/7/EWG). Dopuszcza ona nierówny wiek emerytalny, ale zobowiązuje państwa do okresowego badania, czy taka nierówność jest uzasadniona.

Mężczyźni w politykach równościowych Unii Europejskiej

Prawdziwie równościowe spojrzenie na mężczyzn stało się możliwe dzięki wprowadzeniu „perspektywy genderowej” w połowie lat 90. Zaczęto wtedy używać słowa „gender” na określenie kulturowych i społecznych aspektów płci. „Gender mainstreaming”, czyli uwzględnianie perspektywy płci we wszystkich obszarach polityk, znalazł się nawet w traktacie amsterdamskim z 1997 roku. Podkreślano wtedy, że dążenie do równości płci wymaga nie tylko wspierania kobiet, ale także zmian męskich ról płciowych. Już wtedy postulowano na przykład ułatwianie mężczyznom przejmowania opieki nad dziećmi. Dopiero w ostatnich latach udało się wprowadzić dyrektywę, która gwarantuje kilka tygodni urlopu rodzicielskiego dla każdego z rodziców.

Skoro mężczyźni mieli być uwzględniani w politykach równościowych, dlaczego polska prezydencja miałaby się teraz na nich szczególnie skupiać? Na potrzeby swojego doktoratu przewertowałem wszystkie unijne strategie równości płci (publikowane co pięć lat) i coroczne raporty o równości płci. W latach 2005–2015 unijne polityki i raporty dotyczące równości płci zauważały nierówności w edukacji czy zdrowiu związanym z pracą. Pozostałością po tym okresie jest indeks równości płci, który uwzględnia nierówności niekorzystne dla mężczyzn (w przeciwieństwie na przykład do indeksu tworzonego przez ONZ). 

Niestety, zauważenie tych nierówności nie przełożyło się na wprowadzenie konkretnych rozwiązań politycznych i zainteresowanie mężczyznami po prostu wygasło. Choć z nazwy strategie wciąż dotyczą równości płci (gender equality), w praktyce bliżej im do wzmacniania pozycji kobiet (women’s empowerment). Od około 2015 roku wspomniane problemy mężczyzn zupełnie zniknęły z unijnych polityk równościowych. 

Jeden z corocznych raportów zwraca uwagę na różnice w długości życia między Romkami a innymi kobietami. Mimo że nominalnie dokumenty te dotyczą równości między kobietami a mężczyznami, luka płci w długości życia nie pojawia się w nich od 2012 roku. Mimo że to chłopcy mają większe problemy z nabywaniem podstawowych umiejętności w szkole, jeden z raportów odnosi się do dziewczynek 40-krotnie, a do chłopców ani razu. Inny wymienia chłopców tylko raz – jako „pozytywnych aktorów na rzecz zmiany”. Ostatnia wieloletnia strategia równości płci z 2020 roku proponuje tylko jedno rozwiązanie dotyczące edukacji chłopców i mężczyzn – edukację antyprzemocową, która ma sprawić, że kobiety rzadziej będą ofiarami przemocy ze względu na płeć. Nie ma natomiast programów zapowiadających pomoc chłopcom w przezwyciężaniu problemów w edukacji.

W latach 2005–2015 unijne polityki i raporty dotyczące równości płci zauważały nierówności w edukacji czy zdrowiu związanym z pracą. Niestety, zauważenie tych nierówności nie przełożyło się na wprowadzenie konkretnych rozwiązań politycznych i zainteresowanie mężczyznami po prostu wygasło

W raportach o Erasmusie – programie wymian, z którego korzystają co roku setki tysięcy studentów – pojawiają się dane z podziałem na płeć: kobiety stanowią ponad 60 proc. beneficjentów. Ale Komisja Europejska beztrosko zauważa jedynie, że przewaga liczebna kobiet w wymianach studenckich jest jeszcze większa niż wśród wszystkich studentów. Nie uznaje tego za problem.

Na pytanie europosła Tomasza Frankowskiego (PO) o nierówności w wynikach edukacji i wymianach studenckich komisarz ds. innowacji, badań, kultury, edukacji i młodzieży Marija Gabriel (Europejska Partia Ludowa) odpowiedziała, że „większy odsetek kobiet biorących udział w programie Erasmus+ odzwierciedla obecny udział kobiet w szkolnictwie wyższym w ogóle, w szczególności w dziedzinach mogących łatwiej podlegać umiędzynarodowieniu (sztuka, nauki humanistyczne, biznes i prawo)”. Nie podała działań mających na celu zwiększenie odsetka mężczyzn wśród studentów ogółem ani wyjeżdżających na Erasmusa. Wymieniła za to szereg działań podejmowanych przez Komisję na rzecz promowania kierunków ścisłych i technicznych wśród kobiet. Odpowiedzią na problemy edukacyjne chłopców ma być ogólne zwalczanie stereotypów, w tym „osiągnięcie lepszej równowagi płci na stanowiskach kierowniczych”. Tak więc jeśli nierównowaga płci jest korzystna dla kobiet, z punktu widzenia Komisji nie ma problemu nierówności i wystarczy więcej ogólnych, równościowych haseł – nastawionych bardziej na problemy kobiet niż mężczyzn.

Ostatnia wieloletnia strategia równości płci eksponowała przemoc ze względu na płeć na pierwszym miejscu. W unijnych dokumentach przyjmuje się, że taka przemoc z definicji dotyczy kobiet. Przyjęta niedawno przez Unię Europejską dyrektywa ws. zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej już w tytule wyklucza mężczyzn. Dlaczego? Bo UE może tworzyć przepisy tylko w ramach wyznaczonych przez traktaty, a traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (art. 83 ust. 1) mówi jedynie o „seksualnym wykorzystywaniu kobiet i dzieci”. Nie znaczy to, że państwa członkowskie, implementując dyrektywę, nie będą mogły kobiet i mężczyzn potraktować równo. Jednak na poziomie unijnym chronione są tylko kobiety.

Ostatnie dwa lata przyniosły drobne zmiany, jak wzmianki o raku prostaty czy niedoborze mężczyzn wśród nauczycieli w pojedynczych raportach o równości płci. Na zamówienie Komisji powstał raport o „wpływie związanych z płcią zachowań chłopców i mężczyzn w szkole”, ale skupia się właśnie na szkodliwych zachowaniach chłopców, a nie pomaganiu im. Problemy te sprowadza się więc do „męskości” (często nazywanej „toksyczną”) i oczekuje od mężczyzn zmiany zachowania – tak jakby zmiany wymagali sami chłopcy, a nie sposoby wychowania i oczekiwania otoczenia (rodziców, nauczycieli czy dziewczyn).

Co powinien zrobić polski rząd?

Jakie cele powinna wobec tego postawić sobie polska prezydencja? Po pierwsze, włączyć mężczyzn w tworzenie tych polityk. Nie należy się tego bać – od lat 90. dokumenty unijne postulowały współpracę kobiet i mężczyzn na rzecz równości i należy ten postulat w końcu zrealizować. Kongres Mężczyzn pokazał, że mamy naprawdę dobrych ekspertów, którzy potrafią reprezentować perspektywę mężczyzn w edukacji, zdrowiu, ojcostwie czy dyskryminacji prawnej, jednocześnie nie ignorując problemów kobiet. 

Po drugie, trzeba uznać mężczyzn za grupę, która również ma uzasadnione oczekiwania co do polityk równościowych. Głównym uzasadnieniem za wprowadzeniem urlopów dla ojców było ułatwienie pracy zarobkowej i kariery kobietom. Chłopców wymienia się też przy okazji promowania szczepień na HPV. To ważne cele, ale nie można przejmować się mężczyznami tylko wtedy, gdy rozwiązywanie ich problemów przynosi bezpośrednie korzyści kobietom. Rozwiązywanie problemów mężczyzn powinno być celem samym w sobie. A jak pokazałem na początku – jest się czym zajmować, zaczynając od równości praw, a na długoterminowych działaniach prozdrowotnych kończąc.

Czy polityki na rzecz chłopców i mężczyzn mogą liczyć na wsparcie Parlamentu Europejskiego? Na razie europosłowie nie wykazywali się szczególnym zainteresowaniem problemami mężczyzn. Przeciwnie – zamiast podjąć trudny, ale powszechny, problem dyskryminacji ojców w sądach rodzinnych, Robert Biedroń, posługując się półprawdami, walczył z terminem „alienacja rodzicielska”. Jakkolwiek nazywać to zjawisko, trudno zaprzeczać, że wielu ojców (ale też czasem matek) po rozwodzie ma ograniczane kontakty z dziećmi. Cierpią na tym i oni, i dzieci izolowane od drugiego rodzica, a często również nastawiane przeciwko niemu.

Czytaj więcej

Konfederacja założyła zespół ds. równych praw mężczyzn. Szef zespołu: To żartobliwy pomysł

Zbudowanie międzynarodowej koalicji na rzecz chłopców i mężczyzn nie będzie łatwe. Wiele o dotychczasowym podejściu do równości mówi oficjalny skrót parlamentarnej Komisji ds. praw kobiet i równości płci – FEMM, pochodzący od francuskiego femme (kobieta). Jednak nie jest niemożliwe – brukselska polityka jest bardziej technokratyczna i odizolowana od medialnej presji niż krajowa. Wiele krajów, zwłaszcza postkomunistycznych czy tzw. nowych krajów członkowskich, ma podobne problemy.

Ale wpisanie sobie na sztandary prezydencji „praw chłopców i mężczyzn” powinno być w pierwszej kolejności zobowiązaniem dla rządu. Zacznijmy od siebie: wyrównajmy wiek emerytalny i zlikwidujmy inne dyskryminujące mężczyzn przepisy. Przygotujmy programy profilaktyczne i edukacyjne, które będą mogły posłużyć rządom innych państw za wzór.

Autor

Michał Gulczyński

Doktor polityki publicznej i administracji; postdoc w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji. Bada nierówności płci w edukacji, migracjach i polityce. Założyciel i członek zarządu Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn, organizator I Kongresu Mężczyzn

Na Campusie Polska Przyszłości organizowanym przez Rafała Trzaskowskiego ministra ds. równości Katarzyna Kotula zapowiedziała, że „w czasie naszej prezydencji [w Radzie Unii Europejskiej], w ramach trio, które tworzymy z Cyprem i Danią, prawa chłopców i mężczyzn będą jednym z trzech głównych tematów”. Osobom niezajmującym się równością płci taki pomysł może wydawać się dziwny. Jesteśmy przyzwyczajeni do utożsamiania równości płci z rozwiązywaniem problemów kobiet. Dlaczego więc nagle Unia Europejska miałaby się zajmować mężczyznami?

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Nowy rząd robi z Operą Narodową to, co PiS ze stadniną w Janowie Podlaskim
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Dlaczego Donald Tusk musi robić marsową minę na posiedzeniach sztabu, a Jacek Sutryk nagrywać się na wałach
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Watykańskie uspokajanie sumień w sprawie Medziugorie
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Skąd pochodzą miliardy euro obiecane przez Ursulę von der Leyen?
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Publicystyka
Marek Kozubal: Powódź to jednak nie jest wojna