Przemysław Prekiel: Jeśli wybory to mecz, to o jego wyniku zdecydują rezerwowi

Donald Tusk wie, że aby wygrać, nie może być zbyt wyrazisty. Wie, jak łączyć przeciwników PiS ponad podziałami, niezależnie od poglądów, i jak wzbudzać zaufanie. Ale dla wyborców niezdecydowanych to jednak wciąż za mało.

Publikacja: 07.10.2023 09:00

Szacuje się, że tych, którzy jeszcze się wahają, na kogo oddać głos 15 października,, jest ok. 23 pr

Szacuje się, że tych, którzy jeszcze się wahają, na kogo oddać głos 15 października,, jest ok. 23 proc

Foto: AdobeStock

Minęły bezpowrotnie czasy, gdy partie polityczne były masowe, a strajki, demonstracje i marsze gromadziły tłumy, nie tylko przed wyborami. Dziś politykę w dużej mierze robi się w mediach społecznościowych, choć bezpośrednia styczność z elektoratem jest najbardziej medialna, ociepla wizerunek. Problem polega na tym, że politycy uwielbiają tę formę aktywności wyłącznie w kampanii wyborczej. Wówczas wyborca staje się ważny, istotny, chętnie się go słucha.

Marsz Miliona Serc. Marsz nadziei PO

Drugi już marsz Donalda Tuska miał wyłącznie za zadanie podgrzanie entuzjazmu, który od czerwca nieco przygasł. Frekwencja potwierdza, że udało się to z nawiązką, zwłaszcza porównując go z konwencją wyborczą PiS, która była niczym ostatni rejs Titanica. Spotkanie przypominało nudne posiedzenia Biura Politycznego Komitetu Centralnego. Partii Jarosława Kaczyńskiego ewidentnie brakuje paliwa, choć to ostatnio mocno staniało.

Czytaj więcej

Donald Tusk publikuje wyniki wewnętrznego sondażu. "Na ostatniej prostej. Mamy ich!"

Największym sukcesem Platformy Obywatelskiej nie jest jednak wcale mobilizacja elektoratu, tłumy na ulicach Warszawy. To dla tej partii nie było wielkim wysiłkiem organizacyjnym, bowiem duże ośrodki miejskie stoją po jej stronie, zwłaszcza rządzona przez Rafała Trzaskowskiego Warszawa. Wybory wygrywa się w mniejszych miejscowościach, tam już PO jest spalona, w dużej mierze dzięki propagandzie TVP.

Dlaczego brak programu służy PO

W Warszawie spotkali się wszyscy przeciwnicy PiS, niezależnie od poglądów. I to jest największy sukces Donalda Tuska: paradoksalnie – utrzymanie braku konkretnego programu. Gdy przeanalizujemy konkrety, jakie przedstawia największa opozycyjna partia, to widzimy, że ich praktycznie nie ma. Konkretny pomysł pojawił się w zasadzie tylko raz. I od razu okazał się strzałem z kapiszona. Chodzi o tzw. babciowe, które zostało źle przyjęte przez wyborców PO, bowiem elektorat tej partii, który socjalu nienawidzi, nie przełknął zapowiedzi swojego lidera, który chciał się w tym licytować z PiS.

Marsz Miliona Serc był przede wszystkim mobilizacją wszystkich niezadowolonych rządami PiS, których PO chce zagospodarować i być ich siłą przewodnią

Zabrakło konkretnych rozwiązań dotyczących przyszłości polskiej edukacji, niemal w ogóle nie poruszane były najbardziej istotne problemy społeczne, jak służba zdrowia, która od dawna jest chora. Brakuje jej jasnej diagnozy i długotrwałej rekonwalescencji. Padają za to slogany o drożyźnie, końcu demokracji, pełzającym faszyzmie, okradaniu kraju. Oczywiście dla poważnego wyborcy zabrakło konkretów, które cechować powinny poważną debatę publiczną. Taki wyborca wie, że brak recepty powoduje, że choroba się tylko rozrasta.

Donald Tusk wie, jak wzbudzać zaufanie

W ostatniej fazie kampanii wyborczej wszystkie sztaby, dzięki serii ciągłych badań, mają dokładnie zidentyfikowane grupy wyborców, w których mogą jeszcze liczyć na zwiększenie mobilizacji. Marsz Miliona Serc był przede wszystkim mobilizacją wszystkich niezadowolonych rządami PiS, których PO chce zagospodarować i być ich siłą przewodnią. Donald Tusk wie, że aby wygrać wybory, nie może być zbyt wyrazisty – to może zniechęcić potencjalnych wyborców. Gra na wielu fortepianach, od Romana Giertycha do Barbary Nowackiej; to dla byłego premiera sprawdzony scenariusz, który przynosił mu wielokrotnie sukces.

Czytaj więcej

Działacze opozycji już nie są wobec siebie złośliwi. Czas starcia władza-opozycja

Podczas marszowego przemówienia lider PO obiecał, że zaraz po wyborach zakończy wojnę polsko-polską, choć nie zdradził, jak chce to zrobić w tak podzielonym społeczeństwie. Nie mógł podać recepty, bowiem wydaje się to dziś niemożliwe, ale słowa o jedności, braku podziałów, wspólnocie, co swego czasu podkreślał Aleksander Kwaśniewski, wzbudzają zaufanie.

Ilu wyborców wciąż czeka na poważną ofertę

Jeśli brak programu dla sporej części wyborców nie jest problemem, a jego jedynym wyrazem jest odebranie władzy Jarosławowi Kaczyńskiemu, wspólny marsz wystarczy. Dla tych niezdecydowanych jednak będzie to wciąż za mało, a to w dużej mierze zdecydują oni, na finiszu kampanii. Tym bardziej, że po drugiej stronie są równie zdeterminowani i przekonani wyborcy PiS, którego lider zamknął się w swojej bańce i nikogo więcej nie jest w stanie do siebie przekonać. Do tego traci entuzjazm, czuć marazm, brakuje mu świeżości.

Używając piłkarskiej metafory, można stwierdzić, że o wyniku meczu zdecydują nie ci wychodzący w pierwszym składzie, ale ci wchodzący z ławki. Jest się o co bić, bowiem szacuje się, że tych, którzy jeszcze się wahają, jest ok. 23 proc. To potężna grupa, która nie reaguje na polityczną nawalankę i nadal czeka na poważną ofertę.

Autor

Przemysław Prekiel

Publicysta i politolog, autor biografii Stanisława Dubois i Ludwika Cohna

Minęły bezpowrotnie czasy, gdy partie polityczne były masowe, a strajki, demonstracje i marsze gromadziły tłumy, nie tylko przed wyborami. Dziś politykę w dużej mierze robi się w mediach społecznościowych, choć bezpośrednia styczność z elektoratem jest najbardziej medialna, ociepla wizerunek. Problem polega na tym, że politycy uwielbiają tę formę aktywności wyłącznie w kampanii wyborczej. Wówczas wyborca staje się ważny, istotny, chętnie się go słucha.

Pozostało 91% artykułu
analizy
Rafał Trzaskowski stawia na bezpieczeństwo, KO ogłosi kandydata na początku grudnia
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Ursula von der Leyen proponuje „pisizm” w sprawie funduszy regionalnych
Publicystyka
Roman Kuźniar: Gen. Kukuła zabiera nas na wojnę, ale nie wiadomo, z kim i gdzie
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jaka będzie „Rzeczpospolita”
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Nastała epoka wojen, pozostało tylko wypatrywać konfliktu między USA a Chinami