Czytaj więcej
Mija rok od rozpoczęcia wojny na Ukrainie. 24 lutego 2022 roku Rosjanie rozpoczęli swoją inwazję. Ofensywa, która w ocenie Kremla, miała potrwać kilka dni, przerodziła się w długotrwały konflikt.
W tym natłoku wydarzeń i chaosie informacji, z którym zmagamy się od chwili rosyjskiej napaści na Ukrainę, kształtuje się nowa rzeczywistość świata. Wizyta amerykańskiego prezydenta w Warszawie, już druga od początku wojny w Ukrainie, była wyrazem dokonujących się na naszych oczach i z naszym udziałem geopolitycznych zmian w Europie i na świecie. A fakt, że po roku wojny prezydent USA Joe Biden przechadzał się po ulicach Kijowa obok prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, podczas gdy rosyjski dyktator siedzi osamotniony na Kremlu, potwierdza, że Ukraina, a wraz z nią Europa i cały świat zachodni, nie jest na straconej pozycji. To jeszcze nie jest nowa rzeczywistość, lecz obraz dramatycznych zmian, które się dokonują.
A mogli tylko potępić
Przegląd tego, co się zmieniło w wyniku wojny czy w związku z nią, zacznijmy od Ukrainy. Jej inteligentne męstwo zaimponowało światu, który do niedawna niewiele o niej wiedział i nie bardzo chciał się więcej dowiedzieć. Wojna w Ukrainie to prawdopodobnie koniec tzw. epoki postheroicznej i pacyfizmu w Europie. To prawda, że Unia Europejska jest nadal przestrzenią pokoju, ale tylko w swoich granicach i nikt nie może być pewien, że dla autorytarnego agresora są to granice nieprzekraczalne. Europa zrozumiała, że nie jest szczęśliwą wyspą i musi być zdolna do odparcia agresji. Co więcej, Europa zrozumiała, że Ukraina broni również jej bezpieczeństwa. Niezależnie od tego, jak szybko ten kraj znajdzie się w UE i w NATO, polityczna redefinicja Europy jest nieunikniona. Ukraina stała się jej częścią, a prezydent Biden zadeklarował, że wraz z sojusznikami zrobi wszystko, aby była to zmiana nieodwracalna.
Czytaj więcej
Putin swoją brutalną agresją dał szansę Zachodowi, aby Rosja straciła status wielkiego mocarstwa. USA z niej skorzystały – pisze politolog.
Amerykańskie zaangażowanie w obronę Ukrainy nie jest oczywiste. Stany Zjednoczone nie zostały zaatakowane w swych granicach, ani nawet w swych zagranicznych przyczółkach, bazach militarnych rozsianych po całym świecie. Wedle tradycyjnych reguł polityki równowagi sił Ameryka mogłaby uznać, że wojna w Ukrainie zasługuje jedynie na wyrazy potępienia i apele o powściągliwość. Tak samo jak w czasie pierwszej i drugiej wojny światowej Stany Zjednoczone podjęły decyzję, która wcale nie była oczywista. Ameryka występuje po raz kolejny w obronie liberalnego ładu światowego, tym razem nie wysyłając swych żołnierzy, ale wspierając Ukrainę militarnie i politycznie z zachowaniem ostrożności koniecznej, aby uniknąć kolejnej wojny na skalę globalną. Co ważne, broni Europy ramię w ramię z demokratyczną, wolną Europą.