Największym problemem była ilość i cena gazu, który polska firma miała kupić. Norwegowie chcieli, aby PGNiG importowało minimum 8 mld m3, co było warunkiem opłacalności całego przedsięwzięcia. Dla Polski, razem z dostawami rosyjskimi i krajowymi, było to zdecydowanie za dużo, tym bardziej że cena gazu miała być wyższa o 30 proc. od paliwa rosyjskiego, a za niewykorzystany gaz i tak trzeba byłoby zapłacić, w myśl zasady „take or pay”. Stanęło na zakupach wynoszących 5 mld m3., a Norwegowie zobowiązali się, że znajdą odbiorców na pozostałe 3 mld. Ich firmy wiązały nadzieje ze Szwedami, ale okazało się, że Skandynawowie wolą tańszy gaz rosyjski, i po dwóch latach poszukiwań Norwegowie poinformowali, że nie są w stanie wywiązać się z podjętego zobowiązania i proponują jego wygaszenie. Projekt upadł z powodu jego niewykonalności.