Marek A. Cichocki: Cicha rewolucja

Czy Europa może się zmienić w jedno federalne państwo?

Aktualizacja: 26.12.2021 22:07 Publikacja: 26.12.2021 21:00

Ursula von der Leyen

Ursula von der Leyen

Foto: AFP

To stare marzenie europejskich federalistów. Trwa, ale w zupełnie innej formie niż kiedyś. Nie chodzi już bowiem o to, aby w jakimś uroczystym akcie, jakiejś nowej deklaracji lub najlepiej w europejskiej konstytucji powołać do życia wspólny, federalny byt. Chodzi o cichą transformację, a raczej cichą rewolucję, która dokonywałaby się stopniowo poniżej poziomu drażliwej uwagi europejskich społeczeństw.

To nie polityczne idee posuwają ten proces krok po kroku do przodu ani wielkie polityczne postacie. O jego sukcesie decydują z pozoru niespektakularne, beznamiętne i często zawiłe w treści decyzje prawne i finansowe. Federalizacja Unii dokonuje się więc nie przez takie czy inne zapisy jej traktatów, ale poprzez określoną ich interpretację, składającą się na dorobek europejskiego prawa, oraz przez stopniowe rozszerzanie zakresu tzw. własnych środków Unii, które tworzą zalążek przyszłego federalnego budżetu.

Czytaj więcej

Tomasz Pietryga: Bajka o żelaznym wilku

Instytucje unijne znajdują się dzisiaj w fazie wzmożenia takiej właśnie cichej rewolucji, na co wskazuje idące coraz dalej orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE oraz przedstawiona ostatnio przez Komisję Europejską propozycja nowych źródeł pozyskiwania własnych środków między innymi z handlu emisjami CO2. Sukces tej rewolucji zależy jednak zasadniczo od tego, jak długo pozostanie ona nierozpoznana. Sprzyja temu zawiły charakter owych prawnych i finansowych decyzji, nad czym czuwają europejscy sędziowie i urzędnicy. Jaki zwykły człowiek będzie wczytywał się ze zrozumieniem w uzasadnienia orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości lub chciał do końca pojąć logikę funkcjonowania Europejskiego Systemu Handlu Emisjami i wynikające z niego przepływy finansowe? A przecież coraz częściej i coraz bardziej to właśnie te orzeczenia i te mechanizmy decydują o jego własnych prawach i jego pieniądzach.

Federalizacja Unii dokonuje się więc nie przez takie czy inne zapisy jej traktatów, ale poprzez określoną ich interpretację

Tutaj właśnie kryje się jednak prawdopodobna granica owej cichej rewolucji. Jak długo bowiem instytucje unijne i rządy niektórych państw mogą utrzymywać jej postęp poniżej poziomu uwagi opinii publicznej i masowej polityki? Może więc się okazać, że choć integracja europejska była zasadniczo efektem prowadzonej od dziesięcioleci cichej rewolucji, to teraz sprzeciw wobec niej stanie się bardzo głośny.

Autor jest profesorem Collegium Civitas

To stare marzenie europejskich federalistów. Trwa, ale w zupełnie innej formie niż kiedyś. Nie chodzi już bowiem o to, aby w jakimś uroczystym akcie, jakiejś nowej deklaracji lub najlepiej w europejskiej konstytucji powołać do życia wspólny, federalny byt. Chodzi o cichą transformację, a raczej cichą rewolucję, która dokonywałaby się stopniowo poniżej poziomu drażliwej uwagi europejskich społeczeństw.

To nie polityczne idee posuwają ten proces krok po kroku do przodu ani wielkie polityczne postacie. O jego sukcesie decydują z pozoru niespektakularne, beznamiętne i często zawiłe w treści decyzje prawne i finansowe. Federalizacja Unii dokonuje się więc nie przez takie czy inne zapisy jej traktatów, ale poprzez określoną ich interpretację, składającą się na dorobek europejskiego prawa, oraz przez stopniowe rozszerzanie zakresu tzw. własnych środków Unii, które tworzą zalążek przyszłego federalnego budżetu.

Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki