Bartoszewski powiedział, kto go wciągnął do Armii Krajowej:
Moje życie było przewrotne i mnie okupant prześladował, nawet gdy nic nie zrobiłem. Kiedy wróciłem do domu z obozu koncentracyjnego, dziewczyna przychodziła do mnie, pomagała mi jeść, czytała mi, poglądy mieliśmy jednakowe - niepodległościowe. Ona zaczęła mi przynosić tajną prasę, to było normalne. Ktoś z moich znajomych przez Zofię Kossak, zapytał mnie, czy byłbym skłonny podjąć obowiązek służby wojskowej. Przydział zaważył na całym moim życiu.
A kiedy miał wytłumaczyć młodym ludziom, na czym polegała jego praca, odpowiadał:
Analiza treści prasy tajnej, ja byłem jedną z mróweczek. Całość była wyżej, wciągnięto mnie do pracy w kontrwywiadzie. To było zadanie nietypowe, ja nie miałem broni, ale nasz wkład w dzieło walki o niepodległość jakiś był.
Hanka Czaki, sekretarka kierownika Wydziału Informacji w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej. Ona mi ujawniła, gdzie znajduje się skrytka podłogowa w jej mieszkaniu, na progu kuchni i przedpokoju, tam przechowywano szyfry. Hanka została w styczniu 1944 aresztowana przez Gestapo. Aresztowano oboje jej rodziców, mieszkanie opieczętowano. Hanka była bohaterką, była katowana, a nikogo nie wydała. Ja wiedziałem, gdzie jest skrytka, więc włamałem się do mieszkania, pozorując kradzież. Epilog tej sprawy nie był żartobliwy, Hanka Czaki, jej koleżanka i oboje rodzice zostali straceni. To był dla mnie ogromny wstrząs.