„Tok FM”: „Rzeczpospolita” brukowcem [UP-DATE]

Komentarz Dominika Zdorta, który opublikowała dzisiejsza „Rzeczpospolita”, wywołał ostrą reakcję bez trzymanki. Janina Paradowska, nie zważając na to, co sama mówi, uznała, że „to tekst do biuletynu partyjnego”. TOK FM odpowiada wicenaczelny „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 28.09.2012 11:07

„Tok FM”: „Rzeczpospolita” brukowcem [UP-DATE]

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Po publikacji „Rzeczpospolitej”

 

Dziś Tomasz Wołek u Janiny Paradowskiej w „Tok FM” protestował przeciwko nazywaniu tabloidów inaczej niż „brukowcami żerującymi na najgorszych emocjach”. Po chwili w sukurs przyszli mu pozostali rozmówcy (pewnie nie bez kozery prowadząca potem podkreślała, że skład rozmówców był dobrany i przemyślany):

Jacek Rakowiecki:

Oczywiście można zanalizować jak funkcjonują brukowce…

Janina Paradowska:

Ale to nie tylko brukowce, ale ja czytałam dzisiejszą „Rzeczpospolitą” i komentarze, że premier Tusk powinien był  wczoraj wyjść na trybunę i powiedzieć – kłamaliśmy rano, kłamaliśmy w południe i kłamaliśmy wieczorem, no!

Jacek Rakowiecki:

Problem polega na tym, że niestety w dzisiejszej rzeczywistości polskiej metody brukowe, niestety, nie są stosowane tylko przez pisma brukowe. O to chodzi. One są używane przez tych, którym wygodniej jest w różnych sprawach tych metod użyć. I, że nie ma takiego jasnego podziału – ta gazeta jest poważna i nie…

Janina Paradowska:

Nie no, ale to jest tekst do biuletynu partyjnego, a nie do gazety! O czym my mówimy – to jest tekst do biuletynu partyjnego…

Tomasz Wołek:

Tego tonu nie ustrzegły się też poważne stacje telewizyjne, przykro o tym mówić.

Swoiście brzmią zarzuty rozmówców TOK FM, wobec tez stawianych w tym samym miejscu i w tej samej sprawie w rozmowie z tą samą Janiną Paradowską nie dalej niż wczoraj:

Paweł Wroński:

Została popełniona pomyłka na poziomie biurokratycznym, która być może wynikała z innego alfabetu, być może złą kartkę [przyczepiono – red.] i doszło do pomyłki, błędu. Błędu dość bolesnego dla rodzin, który rząd powinien wyjaśnić i za który rząd moim zdaniem powinien przeprosić. To, że opozycja wykorzystuje to w taki, a nie inny sposób – no cóż przyzwyczailiśmy się, powiedzmy sobie szczerze…

Janina Paradowska:

Nie wiem czy musimy się z tym godzić, panie Pawle. We mnie jest coraz większy bunt, na godzenie się z tym dyktatem i szantażem rodzin smoleńskich. Byłam na tym Torwarze [tam zawieziono przed pochówkiem trumny, które przywieziono do Polski] – widziałam trumny, owszem, ale nie widziałam ani jednej smoleńskiej rodziny. Bo Torwar miał jedną zasadniczą wadę – wie pan – nie wpuszczano [tam – red.] kamer.

Paweł Wroński:

(…) uważam, że bardzo chamski, bardzo nieprzyzwoity jest atak na Ewę Kopacz, która w tamtym czasie się zachowała bardzo odważnie, bardzo przyzwoicie by tym rodzinom pomóc . I to ona głównie zbiera teraz cięgi, za to, że robiła to, co do niej należało.

Nasz komentarz? Mat. 7:3–5:

A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?

Sprawę specjalnie dla „W Sieci Opinii" komentuje także redakcja „Rzeczpospolitej". Wprost do Paradowskiej zwraca się Bartosz Marczuk, zastępca redaktora naczelnego:

Pani Janino, zanim jeszcze raz nazwie Pani Rzeczpospolitą „brukowcem" czy „biuletynem partyjnym" serdeczna prośba o chwilę refleksji. Najgorzej jest, dotyka to Panią w tym przypadku, gdy emocje i zacietrzewienie odbierają zdolność rozumowania.

Po pierwsze komentarz Dominika Zdorta zwraca uwagę na niezwykle ważne aspekty smoleńskiej tragedii: jak doszło to tego że nasze władze tak łatwo, bez sprawdzenia, zawierzyły że Rosjanie dopełnili wszystkich obowiązków. Służby państwa powinny to po prostu zweryfikować. Przyznaje to nawet premier i marszałek Ewa Kopacz. Mówiła wczoraj, że jej błędem było to, że uwierzyła w słowa (Rosjan) iż przekopano teren katastrofy w Smoleńsku. Dowiedzieliśmy się także wczoraj od prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, że nasi prokuratorzy nie byli obecni przy sekcji zwłok ofiar w Moskwie. Czy nie jest uzasadnione stawianie pytań jak działa nasze państwo?

Po drugie zabieg premiera – przepraszam i oskarżam – jest dość przewrotny. No bo albo jest mu przykro i ma pretensje do siebie, albo nie. Nie ma tu miejsca na szarości.

Po trzecie zrzucanie odpowiedzialności za tragedię za nieżyjących czy rodziny (źle zidentyfikowali zwłoki) nie należy do taktownych.

Pani Janino! Pytań w tej sprawie jest mnóstwo, a sugestie, że rodziny nie przyjechały do swoich bliskich bo nie było tam kamer są obrzydliwe. Apeluję nie tyko o więcej refleksji, ale i empatii.

Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Niewidzialna wojna Watykanu o wiernych na Wschodzie
Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem