Sprawa jest z pozoru banalna - oto przez media przemyka krótka informacja o tym, że przed sądem w Mławie staje najsłynniejszy polski kierowca rajdowy, „Krzysztof H., mieszkaniec Olsztyna" - podaje rzeczniczka mławskiej policji. puszczając oko do PT Publiczności Przekroczył prędkość o 114 km/h. Sprawa jasna jak słońce: należy się pięć stów, 10 punktów karnych i koniec. Chłopcy-radarowcy mają stosowny filmik, więc o czym tu dyskutować?
Rzecz jednak nie jest tak prosta. Oto „najsłynniejszy polski kierowca, Krzysztof H. z Olsztyna" nie przyjmuje mandatu. Wolno mu, tak jak każdemu obywatelowi. Scenariusz filmu pt. „Orzeł Dakaru pod Mławą" zaczyna się jednak gmatwać. Mimo nagrania pan Hołowczyc (darujmy sobie maskaradę) nie przyznaje się do winy "bo źle go namierzyli".
Odbywa się już czwarte posiedzenie i nadal nic! W tym momencie świta mi myśl: gdzie znajdę sąd, który zechce cztery razy zajmować się sprawą przekroczenia prędkości przez dowolnego Jana Kowalskiego poświęcając czas, energię i publiczne pieniądze? A do tego utajniając sprawę, która powinna raczej zostać nagłośniona jako przykład wybitnie naganny.
Uzasadnienie utajnienia: „interes prywatny" pana kierowcy. Nie wiem czy w tym miejscu powinienem napisać zadziwiające, czy może raczej oburzające. Jako naiwny obywatel wciąż wyobrażam sobie bowiem, że sąd ma brać pod uwagę przede wszystkim interes publiczny. W tym wypadku piętnowanie piractwa drogowego, które w dużym stopniu przyczynia się do hekatomby 3800 Polaków ginących co roku na naszych drogach.
Interes wybitnego rajdowca rozumiem doskonale. Od lat widzę przecież pana rajdowca przekonującego współobywateli do grzecznej jazdy. Zaangażował się w te działania tak bardzo, że założył „Fundację Kierowca Bezpieczny", która - a jakże - poucza nas niegrzecznych jak zachowywać się na drodze. Cel jest oczywiście zbożny, ale nie jestem naiwnym dzieckiem, żeby przy okazji nie zauważyć, że działalność umoralniająca przekłada się także na popularność, ergo na dochody z reklamy, w której wybitnego kierowce oglądamy równie często jak na rajdach.