Historia była głośna, pisały o niej media, o pomoc w ustaleniu losów zaginionych zwracał się do społeczeństwa policyjny magazyn „997” oraz Fundacja „Itaka”.
Z różnych wersji śledczych jakie brano pod uwagę, prawdziwa okazała się najbardziej tragiczna – zabójstwa
Anna K. i Marta Sz. - przyjaciółki, uczennice liceum na warszawskim Żoliborzu, zaginęły 6 sierpnia 2000 roku. Feralny dzień spędzały z rodzicami na działce w Białobrzegach (na Mazowszu), a po południu pojechały na odpust i festyn parafialny do pobliskiego Radzymina. Wieczorem ojciec jednej z nich miał po nie przyjechać. Kiedy jednak o umówionej porze dotarł na miejsce, nastolatek nie było. Telefon jego córki był wyłączony. Również nazajutrz dziewczyny nie odbierały komórek, rodzice zgłosili ich zaginięcie.
Do poszukiwań zaangażowano m.in. specjalnie powołaną przez ówczesnego komendanta wojewódzkiego w Radomiu grupę śledczych.
Pod uwagę było branych kilka wersji – od ucieczki, przez porwanie, aż po zabójstwo. Zdaniem rodziców zaginionych, ucieczka z domu czy za granicę, była nieprawdopodobna, ponieważ nastolatki – jak twierdzili - były odpowiedzialne, a ponadto przewlekle chorowały (jedna na toczeń rumieniowaty, druga na astmę) i regularnie musiały przyjmować leki – a wybierając się na festyn, nie wzięły ich.
Mimo poszukiwań, wtedy nie udało się im ustalić, co stało się z Anną i Martą. Ich los przez lata pozostawał nieznany, a śledztwo dotyczące pozbawienia wolności i ich ewentualnego zabójstwa, zostało 20 lat temu umorzone.