„Rzeczpospolita” poznała kulisy zakończonego właśnie skierowaniem do Sądu Okręgowego w Warszawie aktu oskarżenia przeciwko zorganizowanej grupie przestępczej, która „trudniła się” zarabianiem pieniędzy powołując się na wpływy w instytucjach publicznych. Śledztwo prowadził Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach na materiałach własnych CBA, a dokładnie podsłuchach. Grupa kierowana przez Adama B., wyszukiwała osoby, głównie biznesmenów, wobec których prowadzone były postępowania sądowe, skarbowo-finansowe lub które chciały nawiązać współpracę ze spółkami Skarbu Państwa lub funduszami państwowymi. Za pieniądze (udało im się wyciągnąć za swoje „usługi” 3,3 mln zł) proponowali m.in. uzyskanie dotacji z jednego z funduszy, uniknięcie odpowiedzialności karnej, nawiązanie współpracy ze spółkami Skarbu Państwa, korzystne załatwienie spraw w instytucjach państwowych. Przedstawiali się im jako pracownicy służb specjalnych (CBA i SKW), organów ścigania, jak również deklarowali znajomości z decydentami, czy politykami mającymi na nich wpływ. Według naszych informacji Adama B. (ciąży na nim 13 zarzutów płatnej protekcji) przedstawiano jako funkcjonariusza służb specjalnych rodzinnie powiązanego z Antonim Macierewiczem, osobę znającą się z najważniejszymi politykami w kraju. Przestępstw dokonywano w latach 2019-20, głównie an terenie Warszawy.