W komputerze Cezarego Kucharskiego, byłego menedżera Roberta Lewandowskiego, śledczy znaleźli e-maile wysyłane do niemieckiego dziennikarza Rafaela B. Do wiadomości dołączone były także kopie poufnych dokumentów dotyczących piłkarza i jego żony. W środę Prokuratura Regionalna w Warszawie, prowadząca śledztwo w sprawie szantażu wobec piłkarza, postawiła byłemu menedżerowi kolejne zarzuty. „Rzeczpospolita" ustaliła, co się za nimi kryje.
Cenne maile
Jesienią 2018 r. w „Der Spiegel" (18 i 25 września) ukazały się krytyczne artykuły o Lewandowskim, sugerujące, że piłkarz i jego żona mają być „oszustami podatkowymi" – napisał je dziennikarz Rafael B. Jak się okazuje, pierwsze poufne dokumenty dotyczące piłkarza jego były menedżer miał przesłać dziennikarzowi jeszcze przed publikacją tekstów.
Z ustaleń śledczych wynika bowiem, że najpierw, 4 sierpnia ub.r., Cezary Kucharski wysłał Rafaelowi B. rozliczenia podatkowe Lewandowskiego i jego żony (za 2014 oraz 2015 r.). Niedługo później, 21 września, wysłał mu umowę piłkarza z Bayernem z 2016 r. (są w niej m.in. ustalenia finansowe – wynagrodzenia rozpisane na cztery sezony) oraz z Borussią Dortmund z 2010 r. W kolejnej partii przekazanych dziennikarzowi materiałów miały znaleźć się kontrakty związane z umową wizerunkową – w tym kontrakt z firmą Nike (Lewandowski był związany z tą marką do 2020 r.) czy z Coca-Colą.
– „Dzięki, Cezary! To pomaga mi" – odpisał Kucharskiemu na jedną z wiadomości Rafael B.
Dziennikarz miał też dostać od Kucharskiego „umowę o korzystanie z wizerunku i innych dóbr osobistych” z 2008 r. Co ważne, postanowienia umowy dotyczące poufności – jak w niej zaznaczono – pozostają w mocy pomimo jej „wygaśnięcia lub wypowiedzenia”. Prawa do wizerunku Lewandowskiego Kucharski kupił za 50 tys. zł – było to „wynagrodzenie ryczałtowe”.