Firma doradczo-audytorska Grant Thornton (GT) ogłosiła we czwartek jedenastą edycję swojego Barometru Prawa czyli dorocznego raportu o „produkcji” prawa w Polsce. Eksperci GT policzyli, że w ubiegłym roku ukazało się 14,2 tys. stron maszynopisu aktów prawnych w randze ustaw, rozporządzeń i umów międzynarodowych. To znaczny, 58-procentowy spadek w stosunku do ubiegłego roku. Ostatni raz podobny wynik zanotowano w 2008 roku, a w kolejnych latach objętość wydawanych aktów prawnych biła rekordy, osiągając nawet 35 tys. stron rocznie.
Czytaj więcej
Absurd konfiskaty pojazdu za przewinienia drogowe, dobre regulacje o prawie autorskim i kontrower...
- Ten spadek jest spektakularny – komentuje Tomasz Wróblewski, partner zarządzający w GT. I mimo że przychylnie ocenia on redukcję objętości wydawanego prawa, to zauważa, że wciąż jest to sporo. Taka ilość oznaczałaby bowiem 56 stron do przeczytania w każdy dzień roboczy, co zajmowałoby półtorej godziny dziennie. - Przecież czas to zasób nieodnawialny. Przedsiębiorcy nie powinni go tracić na lekturę niestabilnego i niezrozumiałego prawa, a raczej poświęcać go na projekty rozwojowe – sugeruje Wróblewski.
Vacatio legis ustaw gospodarczych lekko się wydłuża
Z raportu GT wynika też, że nieco poprawiły się wskaźniki jakości stanowionego prawa. Widać to na przykład po lekkim wydłużeniu okresu vacatio legis. Wprawdzie wciąż daleko do obiecanego przez obecną koalicję rządzącą pół roku takiego okresu w ustawach gospodarczych, ale wydłużył się on z 31 do 37 dni.
Ten okres jest zresztą zróżnicowany, zależnie od obszaru prawa. W ubiegłym roku najwięcej czasu na zapoznanie się z nowymi przepisami było w przypadku ustaw z zakresu pracy i ubezpieczeń społecznych – 80,8 dnia. Gorzej było w obszarze podatków - 38 dni. Tylko 16,5 dnia wyniosło vacatio legis w ustawach dotyczących budownictwa i nieruchomości, 14 – w środowisku, a tylko 9,8 w regulacjach ustawowych dotyczących transportu i handlu.