- Zostaliśmy wezwani z Maciejem Wąsikiem do prokuratury celem ogłoszenia nam zarzutów w sprawie rzekomo nielegalnego głosowania w Sejmie — poinformował podczas wtorkowej konferencji prasowej Mariusz Kamiński.
Jak zaznaczył, "są to działania bezprawne". - To jest niebywały skandal, to jest dowód na zwalczanie opozycji wprost. Mieliśmy pełne prawo, ponieważ nasze mandaty nie zostały wtedy wygaszone. W połowie stycznia, czyli znacznie później, marszałek Hołownia zdecydował się opublikować decyzję o wygaszeniu mojego mandatu w Monitorze Polskim. W przypadku pana ministra Wąsika taka decyzja jeszcze nie nastąpiła - wyjaśnił Kamiński.
Z kolei Maciej Wąsik stwierdził, iż politycy PiS traktują wezwanie do prokuratury jako zemstę polityczną Donalda Tuska. - Te represje dotykają nie tylko nas. Wobec mojej żony, która pracuje w instytucji publicznej, wszczęto postępowanie dyscyplinarne — dodał.
Chodzi o sytuację z 21 grudnia, kiedy byli szefowie MSWiA Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik pojawili się w Sejmie. Weszli przed głosowaniami na salę obrad, a zdjęcia Kamińskiego, pokazującego w ławach poselskich gest Kozakiewicza, obiegły wszystkie media. Jak informowaliśmy na łamach "Rzeczpospolitej", 8 lutego Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie w sprawie niezastosowania się Kamińskiego i Wąsika do zakazu pełnienia stanowisk publicznych, to jest o czyn z art. 244 kodeksu karnego. Grozi za to od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Spór o mandaty poselskie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika
Na dzień przed wizytą w Sejmie Kamiński i Wąsik zostali prawomocnie skazani na dwa lata więzienia za udział w tzw. aferze gruntowej. Przy okazji sąd orzekł też pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych, a zatem i wykonywania mandatu posła.