Dyskusja o granicach swobody działań posłów i senatorów w czasie ich interwencji powróciła przy okazji aktywności parlamentarzystów PiS, którzy wzięli w obronę odwoływane przez nową władzę zarządy mediów publicznych. Duże grupy posłów i senatorów, w ramach interwencji, aktywnie wspierają zarządy TVP, Polskiego Radia i PAP. W gmachach TVP oraz PAP politycy wraz z zarządami telewizji zajmują ich gabinety, fizycznie uniemożliwiając przejęcie zarządzania przez nowo wybrane ekipy. W Internecie są filmy pokazujące takie sytuacje.
Czytaj więcej
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zorganizowali przed siedzibą telewizji publicznej protest w obronie "wolności słowa" i "pluralizmu mediów". Policja zażądała okazania legitymacji poselskich.
Co wolno posłowi na interwencji
Z przeszłości znamy też inne – gdy parlamentarzyści „ochraniali” swymi osobami lokatorów eksmitowanych z zadłużonych mieszkań. Czy gwarantowana immunitetem swoboda parlamentarzysty na interwencji nie ma granic? Spójrzmy do ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Jej art. 19 mówi, że w wykonywaniu mandatu polityk ma prawo, jeżeli nie narusza dóbr osobistych innych osób, do uzyskiwania informacji i materiałów, wstępu do pomieszczeń, w których znajdują się te informacje i materiały, oraz wglądu w działalność wielu podmiotów, w tym spółek skarbu państwa. Art. 20 precyzuje, że celem interwencji ma być załatwienie sprawy, którą parlamentarzysta wnosi we własnym imieniu albo w imieniu wyborcy lub wyborców.
Poseł jest na uprzywilejowanej pozycji, ma szczególną ochronę immunitetu i nietykalności, ale to nie oznacza, że wszystko mu wolno. Absurdem byłoby np. gdyby wszedł na salę operacyjną - mówi prof. Krzysztof Grajewski z Uniwersytetu Gdańskiego, współautor komentarza do ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Jak podkreśla, jego wypowiedzi nie oceniają legalności działań ministra kultury i nowych zarządów mediów publicznych.