Zatrzymanie Krzysztofa K. w maju 2017 r. było sensacją nie tylko w olsztyńskim środowisku prawniczym. Prokuratura postawiła 12 zarzutów. Były to m. in. oszustwa, wyłudzenia mieszkań i działek, nakłanianie do składania fałszywych zeznań, fałszowanie i ukrywanie dokumentów a także przywłaszczenie powierzonych pieniędzy w kwocie ok. 100 tys. złotych. Czyny te miały miejsce w latach 2012-2016.
Jak informował serwis TKO.pl, proces byłego adwokata toczył się przed Sądem Okręgowym w Ostrołęce. Na ławie oskarżonych zasiedli też m.in. jego rodzice , na których przepisywał wyłudzone nieruchomości. 3 listopada 2021 r. zapadł nieprawomocny wyrok - Krzysztof K. usłyszał wyrok 4 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Sąd ukarał go też grzywną w wysokości 80 tys. złotych oraz zakazem wykonywania zawodu adwokata lub radcy prawnego przez 10 lat.
Czytaj więcej
1,5 roku więzienia i zobowiązanie do naprawienia szkody - taki ostatecznie wyrok usłyszał były poznański adwokat Jakub B., którego sądy uznały winnym oszukania znajomego biznesmena.
Krzysztof K. złożył apelację i wniósł o uniewinnienie. Proces apelacyjny odbył się przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku. Jak informuje Radio Olsztyn, po wysłuchaniu mów końcowych. Sąd odroczył ogłoszenie wyroku do 11 grudnia.
Schemat działania olsztyńskiego prawnika opisywał serwis TKO.pl na przykładzie jednej z prowadzonych przez niego spraw. W 2012 r. Krzysztof K., jeszcze jako aplikant, zajął się sprawą spadkową 50-letniej wówczas Agnieszki Sz. z okolic Olsztyna. W spadku przypadło jej ponad 8 ha gruntów ojcowizny pod Rypinem, w tym dwie atrakcyjne działki nad jeziorem. Agnieszka Sz. mogła ziemię sprzedać, ale połowa jej licznego rodzeństwa ubiegała się o zachowek. I wtedy pojawił się Krzysztof K. Miał obiecywać, że tak poprowadzi tę sprawę, że "puści rodzeństwo z torbami”, jeśli tylko Agnieszka Sz. przepisze ziemię na niego. Zaufanie klientki zdobywał m.in. odwiedzając ją w szpitalu, gdy kobieta zachorowała na raka. Gdy Agnieszka Sz. „połknęła haczyk”, doszło do podpisania trzech aktów notarialnych. Ziemia Agnieszki Sz. została przepisana na rodziców, teścia oraz kolegę adwokata. W sumie dotychczasowa właścicielka zbyła w ten sposób trzy działki o łącznej powierzchni ponad 6 ha, których wartość prokuratura szacuje na 1 mln zł. Zgodnie z aktami notarialnymi, za każdą z nich miała dostać zaledwie 15-20 tys. zł, ale i tych pieniędzy nigdy nie ujrzała. Kiedy żegnała się ze swoimi kontrahentami, jeden miał wsunąć jej do kieszeni kopertę, w której było 10 tys. złotych. Kobieta szybko wydała je na zakup lekarstw.