Gdyby miał pan wymienić najciekawsze kradzieże dzieł sztuki, byłyby to…
Trudno tak od razu wybrać te najciekawsze, patrząc i na Polskę, i na świat. Tym bardziej że kradzieże różnią się od siebie. Jestem przyzwyczajony do podziału zahaczającego o kryminalistykę. Dzielę kradzieże na cztery grupy. Pierwsza, gdy następują w trakcie udostępniania ekspozycji, czyli gdy muzeum jest otwarte. Druga to kradzież z włamaniem, o czym najczęściej słyszy się w mediach. Trzecia to napady rabunkowe z użyciem przemocy. I czwarta kategoria, o której często się w ogóle nie mówi, to kradzieże pracownicze nazywane w naszym świecie białymi kradzieżami, często o bardzo opóźnionej wykrywalności. Zajmuję się kradzieżami od strony naukowej, ale też jako biegły. Dlatego moje myślenie nie polega na tym, które z nich były najbardziej spektakularne, ale które są najbardziej pouczające czy mogą takie być z perspektywy przyszłych wydarzeń.