– Może wynika to z wprowadzenia do refundacji zbyt dużej liczby nowych leków i niedoszacowania kwoty. NFZ najwyraźniej nie zaplanował wydatków na ten cel w maksymalnej kwocie dopuszczalnej przez ustawę refundacyjną, czyli 17 proc. swojego budżetu – przypuszcza mecenas Adam Twarowski, ekspert Uczelni Łazarskiego i były dyrektor mazowieckiego oddziału NFZ.
Rzeczywiście, ubiegły rok należał do wyjątkowo szczęśliwych dla pacjentów. Odpowiadający za politykę lekową były już wiceminister Marcin Czech wprowadził na listę refundacyjną m.in. długodziałające leki na schizofrenię, nowoczesne leki na raka płuca i białaczkę, szczepionki przeciw grypie dla seniorów po 65. roku życia czy – uznawany za jeden z najdroższych na świecie – lek na rdzeniowy zanik mięśni SMA. Zdaniem byłego wiceministra decyzje refundacyjne mieściły się jednak w budżecie NFZ. „Taki był na pewno stan na koniec trzeciego kwartału 2018 r., kiedy mieliśmy ostatnie dane. Mówimy tu nawet o zbliżaniu się do 16,5-proc. dolnej granicy wydatków na leki zaakceptowanych przez rząd" – napisał w na Twitterze Marcin Czech.
Jak jednak mówi Adam Twarowski, od 2012 r., kiedy w życie weszła ustawa refundacyjna, ani razu nie przekroczono zakładanego budżetu na refundację, a zaoszczędzone środki wykorzystywano na zapłatę za nadwykonania. Jego zdaniem rozwiązaniem byłoby sfinansowanie leków ze środków z nadwyżki spływu składki zdrowotnej za 2018 r. – Wiemy, że oscyluje ona wokół 900 mln zł – mówi.
O ich uwolnieniu minister zdrowia decyduje jednak w porozumieniu z ministrem finansów. A ten obawia się, że po zbyt szybkim pozbyciu się nadwyżki przed końcem roku na NFZ potrzebna będzie dodatkowa dotacja z budżetu państwa. Tym bardziej że pieniądze mogą być potrzebne także na sfinansowanie drogich badań diagnostycznych – tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego, które, zgodnie z poniedziałkową zapowiedzią ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, od kwietnia będą finansowane bez limitów.
To nie koniec
O tym, że kwota na refundację leków jest zbyt mała, eksperci alarmują od lat. Zgodnie z raportem „Finansowanie ochrony zdrowia w kontekście efektów społeczno-gospodarczych opracowanym przez Infarmę i firmę IQVIA publiczne wydatki na leki w Polsce są najniższe w Europie. Wynoszą 0,5 proc. PKB, podczas gdy średnia w Europie Środkowo-Wschodniej to 1 proc. PKB, a w UE5, czyli „wielkiej piątce" Unii Europejskiej (Francja, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania) – 1,2 proc.
Jak wynika z raportu, 10-proc. wzrost wydatków na leki w krótkim czasie dałby podobny efekt jak 10-proc. wzrost wydatków na ochronę zdrowia. A wyrównanie dostępu do leków między Polską a średnią europejską pozwoliłoby zwiększyć oczekiwaną długość życia o 12 miesięcy u kobiet i o 14 miesięcy u mężczyzn oraz zwiększyć populację o 93 tys. osób względem prognozy bazowej, w tym 30 proc. w wieku produkcyjnym. Pozwoliłoby to też obniżyć przedwczesną śmiertelność o ok. 12 tys. zgonów rocznie.