Kiedy minister zdrowia ogłosił, że od początku lipca do hurtowni i do aptek trafiło 770 tys. stosowanego w niedoczynności tarczycy euthyroksu, w Aptece pod Wagą w wielkopolskim Pleszewie rozdzwoniły się telefony. Jej właściciel i członek Naczelnej Rady Aptekarskiej (NRA) Mariusz Politowicz tłumaczył kolegom z Polski, że u niego też nie ma euthyroksu, a nowych dostaw nie było od tygodni.
Czytaj także: Nie ma leku dla starzejącego się społeczeństwa
Kolejki pacjentów
– Wczoraj moje zamówienie na euthyrox odrzuciły dwie duże hurtownie, z których każda ma ok. 30 proc. polskiego rynku. Nie miały ani jednego opakowania w żadnej z najczęściej przepisywanych dawek – mówi Politowicz.
Podobne obserwacje mają członkowie Związku Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA).
– Sytuacja jest constans. Jeśli coś się pojawia, natychmiast znika. Nie można powiedzieć, że w hurtowniach nic nie ma, ale nie jesteśmy w stanie zaspokoić zapotrzebowania wynikającego z recept – tłumaczy przewodniczący ZAPPA Marcin Wiśniewski. Sam ma problemy z zamówieniem do apteki nie tylko euthyroksu, ale, jak mówi, masy leków, z którymi nigdy nie było problemu.