– Umowa Pfizera z Komisją Europejską jest w przeważającej części objęta klauzulą tajności. Co więcej, podlega prawu i sądownictwu belgijskiemu. Postępowanie cywilne będzie prowadzone przed sądem w Brukseli. Trudno więc szacować, jak duże są szanse Pfizera na wygraną i jak wysokie odszkodowanie może uzyskać. Na początku zwykle formułuje się roszczenie o odszkodowanie w najwyższej możliwej wysokości. Sprawa ma jednak duże szanse zakończyć się ugodą – mówi adwokat Dorian Duda z kancelarii dotlaw Skrzywanek Stępniowski i Wspólnicy sp. k.
– Ten proces należy traktować jako narzędzie negocjacyjne. Skierowanie sprawy do sądu to zapewne element nacisku, żeby spór zakończyć ugodą na korzystnych dla producenta zasadach, do których polski rząd nie był skłonny – komentuje Karol Korszuń, adwokat, partner Kancelarii Fairfield. I dodaje, że Polska nie jest przecież jednorazowym klientem Pfizera. Koncern ma swoje leki w refundacjach i polskich programach lekowych finansowanych ze środków publicznych. Nikomu nie zależy, by iść na noże.
– Roszczenie z pewnością można pomniejszyć o oszczędności. Jeśli nawet szczepionki zostały wyprodukowane, koncern mógł je sprzedać – zauważa mecenas Karol Korszuń.
Powoływanie się przez Polskę na siłę wyższą wydaje się jednak nietrafione.
– Skuteczność zwolnienia się z obowiązków wynikających z umowy ze względu na siłę wyższą zależy od tego, czy umowa takie prawo przyznaje. Zgodnie z ujawnioną treścią umowy negocjowanej przez Komisję Europejską, a zawartej pomiędzy Pfizer a krajami UE takiej możliwości nie ma.