Coraz częściej nawet doświadczeni prawnicy zastanawiają się nad przejściem z kancelarii do przedsiębiorstwa. Działy prawne się rozrastają, rozszerzają swoje kompetencje, prawnicy w nich zatrudnieni cieszą się coraz większym prestiżem. Często jednak takie transfery kończą się rozczarowaniem, a czasem porażką. Najczęściej wynika to z niedocenienia specyfiki zawodu prawnika wewnętrznego.
Zupełnie co innego
Od strony formalnej, przejście z kancelarii do przedsiębiorstwa to jedynie zmiana formy wykonywania zawodu, a i to nie zawsze, bo często prawnicy wewnętrzni zatrudniani są jako jednoosobowe kancelarie. Dlatego radcowie prawni czy adwokaci decydujący się na taką zmianę nie doceniają wagi swojej decyzji i traktują propozycję przejścia do przedsiębiorstwa jak propozycję przejścia do innej kancelarii. To niebezpieczne podejście. Lepiej myśleć o tym jak o całkowitej zmianie zawodu.
Czytaj także: Jakich kompetencji oczekują od prawników przedsiębiorcy
Po pierwsze, sukcesy w kancelarii nie gwarantują sukcesu w przedsiębiorstwie. W kancelarii wartość prawnika mierzona jest ilością wygenerowanej i dobrze wykonanej pracy, bo to przekłada się na wartość wystawionych faktur. Dobry prawnik kancelaryjny rozumie, czym jest budowanie długoterminowych relacji z klientem, tworzenie swojej rynkowej reputacji i dbanie o inne elementy, które niekoniecznie przekładają się na krótkoterminowy sukces finansowy. Nie zmienia to faktu, że w kancelarii, bez godzin do zafakturowania, trudno myśleć o sukcesie.
Sukces prawnika przedsiębiorstw zupełnie nie zależy od ilości pracy. Tej może mieć zawsze pod dostatkiem. Dla przedsiębiorstwa jest stałym kosztem, więc wewnętrzni klienci nie mają żadnych oporów przed sięganiem po pomoc prawną. Co więcej, w przedsiębiorstwie większość działów zawsze szuka chętnych do wykonania ich pracy, a dział prawny jest zawsze wdzięcznym celem takich spychologicznych działań. Co gorsza, prawnik wewnętrzny jest bliżej biznesu, więc ma większą niż w kancelarii możliwość identyfikowania nowych zagrożeń prawnych i kreowania sobie dodatkowej pracy. Dlatego tak często spotyka się nowo upieczonych prawników przedsiębiorstw, którzy w swojej nowej roli są bardzo szczęśliwi, że udało im się zaangażować w tak wiele działań, zidentyfikować tak wiele nowych, dotychczas zaniedbanych kwestii prawnych. Po pewnym czasie jednak ze zdziwieniem zauważają, że ich ciężka praca nie przekłada się na podwyżki, a reszta zespołu prawnego jest coraz bardziej wrogo nastawiona. Gdy zaczynają rozumieć, że sukces wewnętrznego działu prawnego jest mierzony inaczej, jest już często za późno.