Pracownicy amerykańskiej sieci handlowej Walmart, logując się każdego dnia do firmowej sieci, widzą na ekranie komputera krótki quiz dotyczący BHP. Zwykle jest to jedno, dwa pytania dotyczące bezpieczeństwa w pracy.
System na bieżąco ocenia prawidłowość odpowiedzi, porównując wynik z rezultatami innych osób. Po pierwszym roku takich kilkuminutowych szkoleń wskaźniki bezpieczeństwa poprawiły się w firmie o 58 proc. Internetowy gigant Google prowadzi z kolei „niewidzialny" uniwersytet korporacyjny dla swoich pracowników. Zamiast typowych szkoleń dostają w odpowiednim momencie dopasowaną do konkretnej sytuację tzw. pigułkę wiedzy – np. przed rozpoczęciem rocznych ocen menedżerowie przechodzą minikurs, jak je przeprowadzić. To nowy trend w korporacyjnym e-learningu, czyli coraz częściej mobilnych szkoleniach przez Internet.
USA na czele
Według raportu firmy Bersin w latach 2009–2015 udział stacjonarnych szkoleń prowadzonych przez trenera (ILT) zmniejszył się ponaddwukrotnie, z 77 proc. do 32 proc. W tym samym czasie trzykrotnie do 13 proc. wzrósł udział wirtualnych ILT z wykorzystaniem wideokonferencji.
Wyraźnie wzrósł też udział samodzielnej nauki online (self-paced e-learning): z 10 proc. do 26 proc. oraz praktycznego szkolenia w pracy (OTJ – on the job) – z 9 do 28 proc. Jak podaje portal elearningindustry.com, przed rokiem osiem na dziesięć firm w USA wykorzystywało kursy online w rozwoju pracowników. Sporo, ale to Stany Zjednoczone były przed laty pionierem e-learningu. Jako określenie sposobu uczenia się e-learning funkcjonuje od końca lat 90. XX wieku, choć już dwie dekady wcześniej opracowano pierwsze komputerowe kursy CBT i symulatory do szkolenia pilotów.
Ameryka Północna, w tym głównie USA, jest największym rynkiem e-nauczania. Według raportu firmy Docebo, dostawcy rozwiązań e-learningowych w chmurze, w 2016 r. ten rynek zapewniał ponad połowę światowej sprzedaży narzędzi i treści do e-learningu, która wzrosła do 51,2 mld dolarów, czyli o 26 proc. porównaniu z 2013 r.