Do głosowania, znowu wzbudzającego emocje w całym kraju, dojdzie w parlamencie niewielkiego landu w byłej NRD dzisiaj po południu.
„Posiedzenie będzie się odbywać, jak planowano, od 14:00”, bo „podejrzenie, że jeden z deputowanych jest zarażony koronawirusem, się nie potwierdziło. Wynik testu jest negatywny” - taka informacja ukazała się na stronie internetowej landtagu Turyngii wczoraj wieczorem. Szybko się rozeszła, przyjęto ją z wyraźną ulgą, epidemia nie wpłynie na ważne wydarzenie polityczne.
Wiadomo, że deputowany, u którego podejrzewano wirusa, jest z chadeckiej CDU. I - to już nieoficjalne doniesienia mediów - jest bardzo ważny dla rozgrywki politycznej, którą będziemy dziś obserwować.
To od głosów CDU, konkretnie głosów czterech z 21 deputowanych tej partii, ma zależeć wynik głosowania na premiera. I on - twierdzi portal liberalno-lewicowego tygodnika „Der Spiegel” - jest w tej czwórce. Miał się dogadać, że poprze kandydata postkomunistycznej Lewicy Bodo Ramelowa, który ma stanąć na czele planowanego rządu mniejszościowego (postkomuniści, socjaldemokraci z SPD i Zieloni mają 42 mandaty w 90-miejscowym landtagu).
Dziś zetrą się kandydaci dwóch najsilniejszych w landzie partii: postkomunistycznej Lewicy wspomniany Ramelow i skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec Björn Höcke. Obaj znani daleko poza granicami landu. Ten drugi to postrach niemieckich elit, jest liderem najbardziej radykalnego skrzydła AfD w całym kraju.