W polityce pojedyncze zwycięstwa mają z reguły nikłe znaczenie, a czasami wręcz, demoralizując własne szeregi, są drogą do strategicznych klęsk. Dzieje się tak, szczególnie gdy bieżąca korzyść polityczna przesłania kierunki długoterminowych zmian zachodzących w elektoracie. Partyjni spin doktorzy doskonale wiedzą, że skuteczne wpływanie na rynek wyborczy łączy bieżące decyzje ze strukturą elektoratu w przyszłości definiowanej przewidywanym terminem wyborów.
W tym wymiarze medialne samozadowolenie polityków lewicy po rozegraniu Platformy Obywatelskiej przy okazji KPO jest jedynie taktycznym uśmiechaniem się przez łzy strategicznych niemożności. Wyborczo decyzja o układaniu się z PiS, choć pokazująca chwilowy wzrost politycznej podmiotowości, w długim terminie będzie balastem, który nie pozwoli dać się silniej ponieść politycznemu nurtowi. A w praktyce stanowić będzie kolejny kamyczek ciągnący na sondażowe dno. Może i przy tym niezbyt istotny, bo w praktyce to inny mechanizm systemu partyjnego skazuje parlamentarną lewicę na polityczną marginalizację.