[srodtytul]Między spiskiem a schizmą[/srodtytul]
Jak pokazują wypowiedzi Balazsa i Girzyńskiego, politycy są w sprawie relacji Tusk – Palikot podzieleni. Czy porzucenie hetmana to spiskowy ruch uzgodniony z premierem, czy też owoc zerwania się ze smyczy?
Najprawdopodobniejsza zdaje się wersja kompromisowa. Wygląda ona mniej więcej tak. W trakcie kampanii prezydenckiej Palikot przychodzi do Tuska z propozycją. I przedstawia argumenty. Softowe zachowanie PiS i Jarosława Kaczyńskiego sprawia, że PO ma kłopot. Dotychczasowa, bardzo skuteczna broń walki z PiS – przedstawianie jej jako partii pełnej agresji i nienawiści – zostaje Tuskowi wytrącona z ręki. Jednocześnie SLD niespodziewanie zaczyna rosnąć w siłę, a przyszła koalicja ugrupowania Grzegorza Napieralskiego z PiS staje się możliwa. A PSL, obecny koalicjant, zmierza ku niebytowi.
W tej sytuacji Palikot, który z wydawcy konserwatywnego tygodnika coraz bardziej przeobraża się w zagorzałego lewicowca, tworzy nowe ugrupowanie. Przejmujące trochę elektoratu SLD, nieco PO i głównie wyborców niezagospodarowanych. Tusk takiemu politycznemu tworowi udziela koncesji, po to by w nowym Sejmie to koncesjonowane ugrupowanie stało się wygodnym partnerem koalicyjnym. Szef PO wstępnie ten pomysł akceptuje.
Po wyborach sytuacja, przynajmniej jeśli chodzi o PiS, zmienia się diametralnie. Kaczyński wraca do dawnego języka. PO znów ma w ręku starą broń, i to po kapitalnym remoncie. Notowania partii Tuska wbrew obawom nie spadają. Wręcz przeciwnie. Projekt Palikota jest już PO niepotrzebny. Tyle że Palikot bardzo się przywiązał do tego, by być generałem choćby brygady. I tak doszedł do sobotniego spotkania Ruchu Poparcia Palikota w Sali Kongresowej. Może to być kres jego drogi jako zagończyka, który zerwał się ze smyczy. Jak i początek dłuższego marszu. Ale zwykły lisowczyk hetmanem? To się nigdy nie zdarzyło.
[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki
[mail=m.subotic@rp.pl]m.subotic@rp.pl[/mail][/i]