Kolejny miesiąc Donalda Trumpa krytykowano za brak realnego spojrzenia na pandemię SARS-CoV-2, która od marca paraliżuje Amerykę, a w czerwcu ogarnęła południową i zachodnią część kraju.
Podczas gdy w USA padają rekordy zachorowań – ich dobowa liczba wzrosła w drugiej połowie czerwca o 89 proc. – prezydent twierdzi, że „wirus jakoś zaniknie", a jego administracja świetnie sobie radzi z tym problemem.
W czerwcu prezydent usłyszał też wiele gorzkich słów za brak zrozumienia dla protestów przeciwko rasizmowi i brutalności policji. Jego postawa uznana została za „zapalną", podczas gdy naród potrzebował przesłania jedności od głowy państwa. Wpisy Trumpa na Twitterze wychwalające „białych suprematystów" oraz chęć rozgonienia protestów przy pomocy wojska nie pomogły jego wizerunkowi.
Zarzuca się również prezydentowi, że nie podszedł poważnie do raportów o tym, że Rosjanie wyznaczali nagrody pieniężne za głowy amerykańskich żołnierzy w Afganistanie.
Pretorianie prezydenta
Jego wierni wyborcy wciąż stoją za nim murem, ale – jak wskazują sondaże – ich liczba się skurczyła w ostatnich tygodniach. Trump nie cieszy się sympatią czarnoskórych wyborców ani mniejszości, a co najważniejsze, traci poparcie u białych wyborców, dzięki którym wygrał w 2016 r. (stanowią oni podstawę elektoratu Partii Republikańskiej). W rezultacie Trump ma gorsze niż jego rywal Joe Biden notowania w wielu kluczowych stanach. Nie lepsze wnioski płyną z sondaży przeprowadzanych przez republikanów w stanach tradycyjnie konserwatywnych. Joe Biden lepiej wypada wśród wyborców w Montanie, Georgii, a nawet Kansas.