W tej sprawie PKW wykazała się wyjątkową jednomyślnością i zdecydowaniem. Nie trzeba było wysyłać trzech różnych odpowiedzi, tak jak w przypadku wykładni dla ministra finansów w sprawie pieniędzy dla PiS. Nie trzeba było składać zdań odrębnych ani po sformułowaniu pytania symulować głuchoty.
W jaki sposób polski astronauta ma oddać głos w wyborach prezydenckich podczas misji w kosmosie?
Pytanie prezesa Polskiej Agencji Kosmicznej było jasne: w jaki sposób polski astronauta (drugi w historii) ma oddać głos podczas misji w kosmosie wypadającej podczas ewentualnej, choć bardzo prawdopodobnej, drugiej tury wyborów prezydenckich. Odpowiedź była równie klarowna: polskie prawo nie przewiduje rozwiązania w takiej sytuacji – stwierdziła PKW.
Ryszard Balicki, jeden z członków komisji komentował, że tylko Elon Musk mógłby pomóc naszemu astronaucie w spełnieniu obywatelskiego obowiązku: – Zamiast spierać się z ministrem spraw zagranicznych mógłby zadbać o to, żeby statek towarowy zawiózł pakiet na czas i zdążył wrócić. Wtedy sprawa byłaby rozstrzygnięta – mówił.
Czytaj więcej
Może i PKW nie do końca spełnia swe ustawowe zadania, ale za to należy docenić wkład jej przewodniczącego w rozwój prawa w zakresie podejmowania decyzji przez organy kolegialne. Bo po co się ograniczać do wydania jednego stanowiska, z którego i tak ktoś będzie niezadowolony? Jak będzie ich kilka, każdy wybierze to, które mu pasuje.
W ten sposób pytanie dotyczące realizacji jednego z praw konstytucyjnych przez jednego obywatela (astronautę), jak soczewka skupiło wszystkie nasze kłopoty: połamaną praworządność, napięte relacje z USA, dziurawy system wyborczy i rozkręcającą się walkę o fotel prezydenta. Przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak podszedł jednak do tego prawnego zagadnienia z pewną dezynwolturą, twierdząc, że problem nie jest duży, wszak dziesiątki tysięcy Polaków będą przecież w tym czasie w podróży i nie zagłosują. Ale czy jest to stanowisko przekonujące? Nasz astronauta nie jedzie do babci w Ciechanowie ani na biegówki do Jakuszyc. Będzie w kosmosie w podróży służbowej, reprezentując nasz kraj, i mógłby chyba oczekiwać, że państwo zagwarantuje mu możliwość spełnienia patriotycznego obowiązku. Marynarze przecież głosują.