Ratunek dla Ukrainy: plan B Europy

Skoro Polska storpedowała ideę misji rozjemczej gwarantującej pokój, europejscy alianci z NATO lansują program wsparcia na bezprecedensową skalę sił zbrojnych samej Ukrainy – dowiaduje się „Rzeczpospolita”.

Publikacja: 18.02.2025 15:46

Prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer

Prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer

Foto: AFP

Donald Trump może w każdej chwili podjąć decyzję o obcięciu pomocy wojskowej i humanitarnej dla Ukrainy. Czy wtedy ukraińska obrona się załamie? Jakie będzie miała gwarancje przetrwania jako niezawisłe państwo? To jest pytanie, które najbardziej zajmowało zebranych w poniedziałek wieczorem w Pałacu Elizejskim przywódców Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Polski, Hiszpanii, Włoch i Danii. 

– Głównym tematem rozmów były bardzo konkretne propozycje, jak wzmocnić Ukrainę i zastąpić pomoc amerykańską. To jest kwestia niezwykle pilna. I tu nie było między przywódcami podziałów – mówi „Rzeczpospolitej” wysokiej rangi źródło dyplomatyczne z jednego z największych krajów europejskich biorących udział w spotkaniu. 

Pakiet pomocy wojskowej Europy dla Ukrainy mógłby sięgnąć nawet 700 mld euro – uważają źródła ukraińskie.

– Uruchomimy pakiet pomocy dla Ukrainy w skali, której nigdy wcześniej nie było – zapewnia z kolei minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock. Jej zdaniem czegoś takiego nie było od czasu pakietu wsparcia dla odbudowy europejskiej gospodarki po epidemii koronawirusa. Ma się on nazywać: „pakiet finansowy na rzecz bezpieczeństwa Europy”. 

Minister obrony Litwy Dovile Sakaliene zapowiada natomiast: „musimy szybko uwolnić środki na obronę, i to duże, setki miliardów muszą być wydane natychmiast. Musimy szybko przystąpić do działania, także Niemcy”. 

Zdaniem byłego wiceszefa MSW Ukrainy Antona Heraszczenki najpewniej już w przyszłym tygodniu Unia ogłosi największy pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy: 700 mld euro. 

Od wybuchu trzy lata temu wojny na pełną skalę w Ukrainie USA przekazały Ukraińcom 64 mld dol. wsparcia wojskowego, a Europa – 62 mld euro. 

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: W Paryżu Polska zawiodła. Dlaczego Donald Tusk mija się z prawdą?

W tych dniach trwają gorączkowe rozmowy, jak sfinansować tak wielkie wsparcie. W czasie spotkania w Paryżu Emmanuel Macron zaproponował powtórzenie mechanizmu zastosowanego dla pakietu odbudowy po pandemii: uwspólnotowienie unijnego długu. W ten sposób dałoby się zaciągnąć ogromne kredyty gwarantowane przez Unię Europejską za relatywnie niskie oprocentowane. Zdecydowanie przeciw takiemu rozwiązaniu opowiedział się obecny na spotkaniu kanclerz Olaf Scholz. A także (już z Hagi) premier Holandii Dick Schoof. 

Innym rozwiązaniem jest wykluczenie wydatków na obronę z rachunków długu publicznego i deficytu budżetowego. Takie rozwiązanie zapowiedziała już w piątek na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Nawet Scholz, którego kraj utrzymuje niezwykle restrykcyjne limity wydatków budżetowych, jest na to otwarty. 

Macron rozmawiał z Donaldem Trumpem przez telefon przed i po trzygodzinnym spotkaniu z czołowymi przywódcami europejskimi. Chciał przekonać prezydenta USA, że Europa ma coś konkretnego do zaproponowania dla zatrzymania wojny i stąd powinno się dla niej znaleźć miejsce za stołem rokowań. Czas nagli, bo we wtorek rozpoczęły się w Rijadzie rokowania między szefami dyplomacji USA i Rosji Marco Rubio i Sergiejem Ławrowem. 

Francuzi chcieli wysłać do Ukrainy razem z Brytyjczykami i Polakami misję 25 tys. elitarnych żołnierzy

Po paryskim spotykaniu Donald Tusk przekonywał, że nikt nie oczekiwał udziału w misji rozjemczej w Ukrainie. Prawda jest jednak inna. Amerykanie wysłali do europejskich sojuszników precyzyjne pytania w tej sprawie.

– Wasz kraj jest gotowy rozlokować swoje wojska w Ukrainie w ramach misji pokojowej? Gdzie powinny być rozmieszczone te siły i na jak długo? Na jakie działania powinny przygotować się Stany Zjednoczone, kraje alianckie i partnerskie na wypadek, gdyby Rosja zaatakowała te siły? – to niektóre z pytań, jakie także Warszawa otrzymała z Waszyngtonu. 

Czytaj więcej

W Paryżu o Donaldzie Trumpie i Ukrainie. Dokąd zmierzamy?

Francuskie źródła dyplomatyczne tłumaczą dziennikowi „Le Monde”, że w ostatnich tygodniach Macron naciskał na utworzenie „twardego jądra” sił rozjemczych, na który składałyby się siły Francji, Wielkiej Brytanii i Polski. O tym wspomniał otwarcie w poniedziałek szef francuskiej dyplomacji Jean-Noel Barrot.

Zgodnie z tą wizją siły rozjemcze liczyłyby 25 tys. żołnierzy i znajdowałyby się na tyłach frontu, za wojskami ukraińskimi. Ich wiarygodność polegałaby w szczególności na udziale dwóch mocarstw atomowych – Francji i Wielkiej Brytanii. Sami Francuzi byliby gotowi przekazać na ten cel aż 5–8 tys. żołnierzy, choć cała francuska armia ma 204 tys. ludzi pod bronią, mniej od polskiej (216 tys.). Tym większa była w Paryżu konsternacja twardą odpowiedzią Tuska, że nasz kraj nie zamierza brać udziału w takiej operacji.

Eli Tenenbaum, ekspert Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (IFRI), pracujący od dawna nad ideą misji europejskiej w Ukrainie, powiedział w „Le Monde”, że kluczowym czynnikiem tłumaczącym taką postawę Warszawy są nadchodzące wybory prezydenckie. – Istnieje w Polsce ponadpartyjne porozumienie, aby nie podnosić tematu wysłania wojsk na Ukrainę do 18 maja – mówi. 

Poza Francją i Wielką Brytanią gotowość do udziału w takiej operacji zgłosiła Holandia i Dania, a wcześniej Szwecja i kraje bałtyckie. Brytyjski premier Keir Starmer podkreślił jednak, że konieczny jest udział w takiej operacji Amerykanów. Powinni oni przynajmniej zapewnić dowództwo i kontrolę operacji, a także zaopatrzenie. Na razie nie ma jednak sygnałów, że Biały Dom jest gotów na coś podobnego. W przyszłym tygodniu Starmer leci do Waszyngtonu, aby przekonać Trumpa do udziału w ukraińskiej misji.

Niestety w Paryżu nie udało się stworzyć wrażenia jedności europejskich przywódców w obliczu przejęcia kontroli przez Putina nad całą Ukrainą.

Nie tylko Tusk odciął się od idei misji rozjemczej. Scholz zapowiedział, że Niemcy nie wezmą udziału w takim przedsięwzięciu, a premier Hiszpanii Pedro Sánchez powiedział, że na rozmowy w tej sprawie przyjdzie czas, gdy zapanuje pokój w Ukrainie. Podobne stanowisko przyjęła premier Włoch Giorgia Meloni. Ostentacyjnie spóźniła się ona 45 minut na spotkanie i oświadczyła, że to nie może być szczyt antytrumpowski. Uznała także, że wystąpienie wiceprezydenta J.D. Vance’a w obronie populistycznych ugrupowań skrajnej prawicy w Europie jest jak najbardziej uzasadnione. 

Donald Trump może w każdej chwili podjąć decyzję o obcięciu pomocy wojskowej i humanitarnej dla Ukrainy. Czy wtedy ukraińska obrona się załamie? Jakie będzie miała gwarancje przetrwania jako niezawisłe państwo? To jest pytanie, które najbardziej zajmowało zebranych w poniedziałek wieczorem w Pałacu Elizejskim przywódców Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Polski, Hiszpanii, Włoch i Danii. 

– Głównym tematem rozmów były bardzo konkretne propozycje, jak wzmocnić Ukrainę i zastąpić pomoc amerykańską. To jest kwestia niezwykle pilna. I tu nie było między przywódcami podziałów – mówi „Rzeczpospolitej” wysokiej rangi źródło dyplomatyczne z jednego z największych krajów europejskich biorących udział w spotkaniu. 

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Czy Polska powinna dołączyć do misji rozjemczej na Ukrainie?
Polityka
Rozpoczęło się spotkanie Andrzeja Dudy z Keithem Kelloggiem
Polityka
Rozmowy USA-Rosja się zakończyły. Ustalono termin spotkania Trumpa z Putinem?
Polityka
Kandydat na kanclerza Niemiec straszy kryzysem. Skąd Niemcy wezmą pieniądze na broń?
Polityka
Rosja uwolniła kolejnego obywatela USA. „Gest dobrej woli”