Gwarancje dla Ukrainy z udziałem USA
Tego samego zdania jest Polska. – To muszą być gwarancje całego Zachodu: USA, Kanady i Europy jako całości – powiedział Donald Tusk po dyskusji przywódców na temat Ukrainy na szczycie UE.
Polski premier stanowczo unika deklaracji o tym, czy polscy żołnierze mogliby być częścią sił rozjemczych, gdy już doszłoby do zawarcia pokoju. – Nie ma w Polsce entuzjazmu, żeby Polska angażowała się w ryzykowne akcje – powiedział. Chce wykorzystać autorytet naszego kraju w sprawach Ukrainy i Rosji do budowania takiej koalicji zachodniej, ale – jak słychać nieoficjalnie w Brukseli – raczej bez udziału polskich żołnierzy.
Niezależnie jednak od ostatecznych postanowień w tej sprawie, jedno jest pewne: to musi być suwerenna decyzja każdego państwa członkowskiego. I dlatego Tusk tak zdecydowanie odciął się od inicjatywy Emmanuela Macrona, który w czasie ostatniej wizyty w Warszawie mówił o wysyłaniu żołnierzy do Ukrainy.
Unijna jedność wobec USA
Dla przyszłości Ukrainy kluczowe jest stanowisko USA, na razie nieznane. UE czeka też na wyjaśnienia w sprawie polityki handlowej, w tym zapowiadanych w czasie kampanii prezydenckiej Trumpa karnych ceł na produkty europejskie.
– Współpracowaliśmy z różnymi administracjami amerykańskimi i wiemy, że przejmują się deficytem handlowym z UE. Zawsze mówimy, że też trzeba patrzeć na usługi, w których USA ma nadwyżkę. Nie uważamy, żeby cła były dobre i pokazujemy im dlaczego – mówi nieoficjalnie wysoki rangą unijny dyplomata, który jest częścią zespołu będącego już w kontakcie z otoczeniem Donalda Trumpa. I argumentuje, że handel musi być częścią większego pakietu obejmującego również bezpieczeństwo (USA dają gwarancje, a UE kupuje ich broń) i energię (możliwe większe zakupy amerykańskiego LNG).