W II turze wyborów prezydenckich w Rumunii zmierzą się ze sobą skrajnie prawicowy polityk, krytyk NATO, Calin Georgescu, który – po przeliczeniu 99,95 proc. głosów prowadził z poparciem 22,72 proc. głosujących oraz Elena Lasconi z centroprawicowego i proeuropejskiego Związku Ocalenia Rumunii, która zdobyła 19,16 proc. głosów. Lasconi rzutem na taśmę wyprzedziła lewicowego premiera Marcela Ciolacu, na którego zagłosowało 19,15 proc. uczestników wyborów. II tura wyborów odbędzie się 8 grudnia.
Wybory prezydenckie w Rumunii: Od 1989 roku sondaże jeszcze nigdy tak się nie pomyliły
W Rumunii obowiązuje tzw. semiprezydencki system rządów, co oznacza, że prezydent sprawuje władzę wykonawczą wraz z rządem, mając m.in. kontrolę nad wydatkami na obronność. Te ostatnie mogą być w najbliższych latach drażliwą kwestią, ponieważ Bukareszt z jednej strony stara się wypełniać zobowiązania wynikające z przynależności do NATO, które wiąże się z wymogiem przeznaczania na siły zbrojne co najmniej 2 proc. PKB, a z drugiej strony boryka się z rosnącym deficytem budżetowym.
Czytaj więcej
Inflacja HICP w Polsce w październiku wyniosła 4,2 proc. rok do roku – podał Eurostat. To czwarty pod względem wielkości odczyt w UE.
Wejście Georgescu do II tury jest zaskakujące, ponieważ tuż przed wyborami niektóre sondaże dawały temu 62-letniemu politykowi zaledwie 5 proc. poparcia. Jak mówi w rozmowie z agencją Reutera rumuński komentator polityczny Radu Magdin to, jak bardzo sondaże pomyliły się w oszacowaniu poparcia dla tego kandydata, jest bezprecedensowe w najnowszej historii Rumunii.